Marit Bjoergen, która w grudniu zeszłego roku urodziła dziecko, może uznać powrót do rywalizacji sportowej do udanych. Co prawda sobotni sprint stylem klasycznym Norweżka zakończyła tylko na półfinale, ale już dzień później wygrała bieg na 10 km (również klasykiem).
Po zawodach w Kuusamo nie mogło zabraknąć pytań o kontrowersyjne leki na astmę. Mistrzyni olimpijska przyznała, że używała ich tak, jak to było w poprzednich latach.
- Stosowałam preparat Symbicort w sprayu. Były to dwa wdechy rano i dwa wieczorem. Poza tym, podczas sprintu w sobotę i przed biegiem w niedzielę używałam inhalatora z roztworem wody z solą oraz preparatem Atrovent - powiedziała na łamach "Verdens Gang".
Przypomnijmy, że Bjoergen ma zgodę od FIS na stosowanie tych środków, chociaż znajdują się na liście substancji dopingowych.
- Muszę dbać o swoje zdrowie. W końcu mam astmę. Na trasie panowały warunki atmosferyczne z temperaturą 3-10 stopni poniżej zera. Lekarstwa stosowałam profilaktycznie. Tak zalecili mi lekarze podczas konsultacji przed startem - wyjaśniła.
Po dwóch rundach Pucharu Świata Bjoergen zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Norweżka traci do prowadzącej Szwedki Stiny Nilsson dziesięć punktów.
Za niespełna tydzień najlepsze biegaczki narciarskie czeka Lillehammer Tour, czyli trzydniowy cykl składający się ze sprintu (styl klasyczny), biegu na 5 km (styl łyżwowy) i znów 10 km klasycznie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: bobsleistki z Nigerii chcą na IO. Tak kuszą sponsorów