- Miałam dużo pytań ze strony swoich fanów czemu Ania ma taki głos a nie inny - rozpoczęła ofensywę w stronę rywalki Wybrańczyk.
Faktem jest bowiem, że przez lata głos Anny Andrzejewskiej uległ znaczącej metamorfozie. Na dawnych wywiadach z jej występów zawodach sylwetkowych można usłyszeć zupełnie inną barwę głosu.
- Sporty sylwetkowe, a sporty walki różnią się troszeczkę i tak, przyznam ci tutaj rację. Pewne rzeczy kobietom szkodzą i pewnych rzeczy już nie odwrócimy. Mamy jednak wpływ na naszą przyszłość i jeżeli chodzi o MMA to tutaj nie muszą stosować żadnych spalaczy czy czegokolwiek brać - odparła Andrzejewska, na co "Kamiszka" momentalnie ją poprawiła, że nie mówią o spalaczach, a o sterydach, co określiła mianem "malutkiej różnicy".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem
- Jeżeli mówisz o sterydach, to wiesz, że temat tego na czym mnie złapano był już poruszany na mojej poprzedniej walce - kontynuowała Andrzejewska. - To na czym mnie złapano, jest tak naprawdę lekiem na astmę. My jako kulturyści używamy go jako spalacza - podkreśliła.
Mimo to Wybrańczyk nie dawała za wygraną, nieustannie oskarżając swoją rywalkę o przyjmowanie innych substancji m.in. testosteronu.
- Ja ci nie muszę wymieniać, co w życiu brałam, a czego nie brałam - mówiła rozdrażniona Andrzejewska, na co "Kamiszka" odparowała, że "to byłaby cała tablica Mendelejewa".
Z czasem atmosfera stawała się tylko gorętsza. - Już mówiłam ci w trailerze. Nie jestem na sterydach, nie muszę ich brać. Tylko ty trenujesz jak pi**a - wypaliła partnerka Artura Szpilki.
Ostatecznie wszystko zakończyło się face2face, w trakcie, którego panie dalej nie szczędziły sobie "uprzejmości".
Czytaj także:
- Mecz z Węgrami szczególny dla Paulo Sousy. Tak Portugalczyk ocenił swoją pracę z kadrą
- Wyjątkowy poniedziałek dla Casha. Zaprosił rodzinę