W walce wieczoru Prime Show MMA 6 zmierzyli się Kasjusz Życiński oraz Paweł Tyburski. Jako że pojedynek odbywał się w formule boksu w małych rękawicach to zdecydowanym faworytem był "Don Kasjo", który przez lata kreował się na najlepszego freaka w Polsce. Jak się okazuje to już z pewnością jest nieaktualne określenie.
Przed walką było również sporo emocji pozasportowych, ponieważ ze strony włodarza Prime Show MMA padało wiele oszczerstw. Te dotykały nie tylko samego Pawła Tyburskiego, ale i całe jego otoczenie. To gwarantowało, że nikt w klatce nie będzie się oszczędzał.
Tak też było. Początek pierwszej rundy to była chwila na rozpoznanie z dwóch stron, ale już w drugiej części tej rundy do ofensywy przystąpił Paweł Tyburski. Z defensywą w małych rękawicach kompletnie nie radził sobie "Don Kasjo". W odstępie kilkudziesięciu sekund leżał dwukrotnie i jedynie gong kończący rundę go uratował.
Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Druga runda to już pełna dominacja Pawła Tyburskiego. "Księżniczka" raz po raz rozbijał Kasjusza Życińskiego. W tej rundzie "Don Kasjo" ponownie 2-krotnie leżał na deskach. Tym razem jednak sędzia zdecydował zakończyć pojedynek, ponieważ włodarz Prime Show MMA miał już znacząco ograniczone pole widzenia z powodu rozcięcia i opuchlizny wokół oka.
W ten efektowny sposób wygrał Paweł Tyburski, który po raz kolejny pokazał, że drzemie w nim bardzo duży potencjał. Natomiast Kasjusz Życiński zanotował drugą z rzędu kompromitującą porażkę i prawdopodobnie został najbardziej rozbitym zawodnikiem na własnej gali. Tak upadł mit "wielkiego" pięściarza w świecie freak fightów.
ZOBACZ WIDEO: Co za debiut Rafała Haratyka! "Nie spodziewałem się, że moje ciosy tyle będą ważyć"
Zobacz także: Sensacyjne doniesienia o polskim pięściarzu
Zobacz także: Rewanż mistrzów UFC rozstrzygnięty