Polityka niczym wrestling. Dlatego Hogan pokochał Trumpa

Getty Images / Adam Gray/Anna Moneymaker / Na zdjęciu: Hulk Hogan, w kółku Donald Trump
Getty Images / Adam Gray/Anna Moneymaker / Na zdjęciu: Hulk Hogan, w kółku Donald Trump

Amerykanie ruszyli do urn wyborczych, a w kampanię mocno włączyli się sportowcy. - Niech Trumpamania szaleje! - krzyczał na jednym z wieców Hulk Hogan. Donald Trump w środowisku WWE może liczyć na pełne wsparcie. Skąd wynika jego fenomen?

W tym artykule dowiesz się o:

Na tegorocznej konwencji Republikanów, na kilka miesięcy przed wyborami, na scenie nagle pojawił się Hulk Hogan. Bohater milionów Amerykanów zerwał z siebie koszulę i pokazał tysiącom zgromadzonych podkoszulek z napisem: Trump 2024. - Niech Trumpamania szaleje, bracie! - krzyknął, a tłum wiwatował na widok ekscentrycznego 71-latka.

Donald Trump uwielbiany w środowisku WWE

W ostatnich miesiącach sportowcy bardzo chętnie angażowali się w kampanię wyborczą w USA. W przypadku World Wrestling Entertainment da się zauważyć, że Donald Trump cieszy się w tym środowisku sporą popularnością.

W rozmowie z Brodusem Clayem, znanym jako Tyrus, kandydat Republikanów mówił o tym, że męskość w Stanach Zjednoczonych jest atakowana, a religia stała się obiektem żartów. Były prezydent gościł też w podcaście prowadzonym przez Marka Calawaya, kolejnego z dawnych wrestlerów, znanego pod pseudonimem The Undertaker. - Wiesz, co zrobiłeś? Sprawiłeś, że polityka znów stała się zabawna - powiedział do niego w pewnym momencie Calaway.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Szczególna data. Żona Wasilewskiego pokazała wspólne zdjęcia

Trump w rozmowach z ludźmi ze środowiska WWE czuje się jak ryba w wodzie. Nie jest atakowany, nie otrzymuje trudnych pytań. Gdy Calaway zachwalał jego rządy, były prezydent powtarzał: "tak, tak, tak!". Fascynacja wrestlerów mniej dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Trump jest jedynym członkiem Galerii Sław WWE, który trafił do Białego Domu.

Obecność w podcastach u ludzi ze środowiska wrestlerów nie była zresztą przypadkowa. Uwagę na to zwróciła dziennikarka Abraham Josephine Riesman, która napisała książkę "Ringmaster: Vince McMahon and the Unmaking of America". - Wielu Amerykanów ignoruje tematy polityczne, a później przy głosowaniu kierują się ostatnią rzeczą, jaką zapamiętali - powiedziała Riesman w rozmowie z BBC.

Trump poprzez podcasty starał się trafić do ludzi, którzy określają się jako neutralni politycznie. Badania wykazują, że wrestlingiem w USA interesują się młodzi, biali mężczyźni - kluczowa grupa z punktu widzenia kandydata Republikanów.

Trump niczym najlepszy wrestler

Wrestling jest mieszanką sportów walki i show. Być może w Polsce najlepszy okres ma za sobą, ale jeszcze w latach 90. miliony widzów potrafiły zasiadać przed telewizorami, aby oglądać m.in. walki Hulka Hogana. Wtedy jeszcze część z nich nie miała świadomości, że całość jest wyreżyserowanym spektaklem.

Ta dyscyplina sportu pasuje do Trumpa jak żadna inna. Dla niego polityka to show, w którym były prezydent nad wyraz często miesza prawdę z fikcją. Nawet gdy to on jest oskarżany o bycie przestępcą, szybko potrafi obrócić oskarżenia na swoją korzyść i przedstawiać się jako ofiara nagonki politycznych przewodników.

Donald Trump jest niezwykle popularny wśród wrestlerów (fot. CJ GUNTHER)
Donald Trump jest niezwykle popularny wśród wrestlerów (fot. CJ GUNTHER)

Trump potrafi porywać tłumy na wiecach, wykrzykując prawdy, kłamstwa i półprawdy z takim przekonaniem, że przeciętny odbiorca nie jest w stanie ich odróżnić. Dlatego tak często oskarżany jest o szerzenie dezinformacji i powielanie fake newsów. Jednak dla jego elektoratu nie ma to znaczenia.

Fascynacja Trumpa wrestlingiem ciągnie się od czasów jego dzieciństwa. Jeszcze zanim zajął się poważnym biznesem i polityką, oglądał zawody w Queens w Nowym Jorku i zawsze wypowiadał się z szacunkiem o wrestlerach.

Dziennikarz Sam Cabral z BBC zauważył nawet pewne podobieństwa między Donaldem Trumpem a Vincentem McMahonem, twórcą potęgi WWE. Obaj przejęli rodzinne firmy i stworzyli z nich światowe imperia. Uniknęli też kontroli ze strony państwa. Dopiero po latach okazało się, że Trump oszukiwał wielu ze swoich pracowników, zaś McMahon pozbawił sportowców walczących w WWE prawa do świadczeń zdrowotnych.

Drogi Trumpa i McMahona splotły się pod koniec lat 80., gdy obecny kandydat Republikanów organizował gale WWE w swoim hotelu w Atlantic City w stanie New Jersey. Wtedy też poznał Hogana, z którym szybko znalazł wspólny język. - Chcieli zabić mojego bohatera! - krzyczał ze sceny Hogan na ostatniej konwencji Republikanów, wspominając niedawny zamach na życie polityka.

Trump zapewnił WWE miliony dolarów

W 2007 roku, na dekadę przed przeprowadzką do Białego Domu, Trump kwestionował autorytet twórcy potęgi WWE, ale zdaniem wielu była to ustawka. Publiczna dyskusja z McMahonem doprowadziła nawet do organizacji "Bitwy miliarderów". Była to specjalna edycja WrestleManii, w trakcie której wrestlerzy walczyli w imieniu dwóch biznesmenów. Przegrany miliarder miał później ogolić głowę na łyso. Wydarzenie cieszyło się tak dużą popularnością, że pobiło rekordy sprzedaży PPV.

Pojedynek w ramach "bitwy miliarderów" zakończył się zwycięstwem Bobby'ego Lashleya, który reprezentował na gali Donalda Trumpa. Dzięki temu późniejszy prezydent USA triumfalnie ogolił głowę na łyso swojemu biznesowemu partnerowi.

Związki Trumpa ze środowiskiem WWE nie zakończyły się nawet po jego odejściu z Białego Domu. Linda McMahon, żona Vincenta McMahona, jeszcze w trakcie rządów Republikanina została zaproszona do pracy w jego gabinecie jako osoba odpowiedzialna za małe i średnie firmy. Następnie stanęła na czele protrumpowskiego instytutu America First.

Jednak nie wszyscy w WWE wspierają kontrowersyjnego polityka. Dave Bautista, znany wcześniej jako The Animal, robiący obecnie karierę w Hollywood, w programie telewizyjnym Jimmy'ego Kimmela nazwał kandydata Republikanów "słabym, pulchnym maluchem". - Nosi więcej makijażu niż Dolly Parton - powiedział Bautista.

- Wielu mężczyzn wydaje się myśleć, że Donald Trump jest jakimś twardzielem. Nie jest - dodał były wrestler, który dał się szerzej poznać m.in. dzięki filmom z serii "Strażnicy Galaktyki".

Pogląd Bautisty jest jednak odosobniony. Dla większości wrestlerów Trump jest twardym politykiem, który nikogo się nie boi, nawet jeśli to tylko wyreżyserowana poza.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty