"Szósty dzień śpię po trzy godziny, pomagając naszym żołnierzom, którzy ratują nam życie i wolność. Ukraina potrzebuje wsparcia całego świata! Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom! Jak podle działa armia rosyjska, jak ciężko bombardują spokojne miasta..." - takie nagranie zamieścił wiosną 2022 roku jeden z najsilniejszych ludzi świata, Ołeksij Nowikow (więcej przeczytasz TUTAJ >>).
Ostatniego zdania nie dokończył, kompletnie się rozkleił, zaczął płakać, jak małe dziecko. On - facet-dąb! Facet, który przeciąga na linie wielotonowe samoloty, przenosi głazy ważące po kilkaset kilogramów, jest "ukraińskim Pudzianowskim".
Sukces za sukcesem
Nowikow właśnie (zawody zakończyły się w nocy z niedzieli na poniedziałek, z 23.04 na 24.04 polskiego czasu) wywalczył brązowy medal mistrzostw świata strongman. Zrobił to po raz drugi z rzędu. W 2020 roku był mistrzem świata. W międzyczasie został mistrzem Europy, zajął drugie miejsce w prestiżowych zawodach Arnold Strongman Classic (organizowanych przez legendarnego Arnold Schwarzeneggera).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"
- To obecnie jeden z najsilniejszych sportowców na świecie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty ukraińska dziennikarka pracująca dla serwisu tribuna.com Iryna Koziupa.
Jak skomentował brązowy medal MŚ? "Jedyne, co chcę przekazać, to podziękowania dla ukraińskiej armii, dzięki której nadal mogę żyć i trenować w swojej ojczyźnie" - napisał na Instagramie.
Pamiętajmy, że w lutym 2022 świat Nowikowa - i milionów Ukraińców - zmienił się całkowicie. Siłacz żyje w kraju, w którym giną niewinni ludzi. Mordują ich Rosjanie.
Nie może się z tym pogodzić. Często bierze udział w ćwiczeniach wojskowych organizowanych dla Ukraińców. Nie uchyla się od tego, że być może w przyszłości będzie musiał iść na front. Na razie jednak pokazał nagranie z takich ćwiczeń wojskowych i okazało się, że strzelał do podobizn Putina i Łukaszenki - dowiadujemy się w serwisie generationiron.com.
Przyjaciel Schwarzeneggera
Od pierwszych dni wojny Nowikow pomaga - jak wielu ukraińskich sportowców - armii. Błyskawicznie zorganizował zbiórkę, dzięki której wyposażył żołnierzy w potrzebny sprzęt. Wykorzystał, że jest znany na całym świecie, a jego profil na Instagramie obserwuje ponad 150 tys. internautów. Ale to nie wszystko.
- Przekazuje również nagrody, które otrzymuje za swoje występy - przekonuje Koziupa. - Po jednym ze startów publicznie zapowiedział: "Wszystko, co zarobiłem na zawodach w USA, przekażę na zakup mundurów, hełmów, dronów, kamer termowizyjnych i innych rzeczy potrzebnych naszym chłopcom. Dziękuję mamo za zaszczepienie we mnie miłości do ojczyzny".
A zarobił wtedy sporo, bo kilkadziesiąt tysięcy dolarów. W USA zaprzyjaźnił się z... Arnoldem Schwarzeneggerem. Wystartował w zawodach organizowanych przez legendę sportów siłowych i pozyskał przyjaciela. Nie tylko swojego, ale i całej Ukrainy. Były kulturysta, aktor, gubernator czynnie wspiera ojczyznę Nowikowa w wojnie, która toczy się za naszymi wschodnimi granicami.
- Z tego, co mi wiadomo, Ołeksij jest w stałym kontakcie ze Schwarzeneggerem - potwierdza nam ukraińska dziennikarka.
Podobnie jak w Polsce
Iryna Koziupa dodaje: - W 2022 roku sporządziliśmy w serwisie Tribuna.com ranking 100 najlepszych i najpopularniejszych sportowców Ukrainy. Nowikow znalazł się w tym gronie, na 64. miejscu. To świadczy o tym, że jest ceniony przez kibiców.
Jednak do popularności innego ukraińskiego siłacza, Wasyla Wirastiuka, jeszcze sporo mu brakuje. Wiriastiuk był mistrzem świata w roku 2004. Doskonale zna go zapewne Mariusz Pudzianowski. Obaj sportowcy niejednokrotnie spotykali się na zawodach. Wtedy w Ukrainie - podobnie zresztą jak w Polsce - był boom na zawody siłaczy.
- Zawody strongmanów były transmitowane w ogólnokrajowej telewizji, mniej więcej właśnie w tym czasie, gdy Wirastiuk osiągał swoje największe sukcesy - wspomina Koziupa. - Pamiętam, że dodatkowo odbywały się w różnych miastach lokalne turnieje siłaczy i praktycznie każdy mógł oglądać tych sportowców w akcji. Wszyscy Ukraińcy znali Wirastiuka. Był prawdziwym celebrytą i gwiazdą sportu - dodaje.
Powyższy opis doskonale pasuje do Pudzianowskiego i pozostałych polskich siłaczy, których popularność rozpoczęła się właśnie od tego, że zawody strongmanów zaczął pokazywać TVN. - Mieliśmy poczucie, że trafiamy do domów milionów Polaków - mówił nam Jarosław Dymek (TUTAJ znajdziesz cały artykuł >>). - Już sam fakt, iż na żywo chciało nas oglądać kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Przed telewizorami zasiadały całe rodziny.
Dziadek nie doczekał
Nowikowa do tego sportu namówił dziadek. W 2002 roku zawiózł go na pierwsze zawody siłaczy. Wnuk Ołeksij miał zaledwie sześć lat. Ale kochał już wspomnianego wyżej Wirastiuka. Wszystkie dzieci go kochały.
Dziadek nie zakończył swojej aktywności na jednych zawodach. Wspierał, trenował i woził wnuka na kolejne zawody. Nowikow złapał bakcyla. Mimo że początkowo rodzina, przyjaciele i znajomi wymownie pukali się w czoło, widząc, czym się zajmuje.
Po drodze nie było łatwo. Moda na zawody strongmanów w Ukrainie się skończyła, więc skończyły się pieniądze i sponsorzy. Nowikow musiał iść do normalnej pracy. Był m.in. kelnerem i tragarzem. Jednak cały czas marzył o karierze. I udało się.
Dziadek niestety nie dożył złotego medalu mistrzostw świata. - Zmarł tuż przed mistrzostwami świata w 2020 roku, na których Ołeksij wywalczył złoty medal - mówi nam Koziupa. - Oczywiście zadedykował ten sukces dziadkowi, nie zdążył przyjechać na jego pogrzeb. Płakał podczas ceremonii medalowej. A po powrocie do kraju, do Kijowa od razu z lotniska pojechał na grób człowieka, dzięki któremu spełnił swoje marzenia.