Tegoroczne zawody odbywały się na Ukrainie. W kategorii U110 rywalizowało 40 zawodników, w tym siedmiu Polaków: Adam Ostrowski, Marcin Sendwicki, Patryk Przybyła, Grzegorz Łaniewski, Konrad Paszkiewicz, Marek Czajkowski oraz Tomasz Bator.
Pierwszym etapem mistrzostw były eliminacje, z których zostało wyłonionych dziesięciu finalistów. Do finałowej części awansowało czterech Polaków: Przybyła, Łaniewski, Sendwicki i Czajkowski.
Finał składał się z czterech konkurencji. Były to: zegar, przeciąganie tira, wyciskanie hantla i belki nad głowę oraz konkurencja łączona.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarz WP SportoweFakty wziął udział w Tour de Pologne amatorów. "Fajne podjazdy"
Największych powodów do radości dostarczył polskim kibicom opolanin Patryk Przybyła. Po trzech konkurencjach miał realne szanse nawet na złoto. W ostatniej próbie - przeciąganiu tira - zabrakło mu pół sekundy, by stanąć na najwyższym stopniu podium. Ostatecznie osiągnięty wynik dał mu trzecie miejsce. Wygrał reprezentant Izraela David Sharney.
Patryk powtórzył tym samym sukces sprzed roku i został drugi raz w karierze drugim wicemistrzem świata StrongMan U110. W dorobku ma także medale Mistrzostw Polski Strongman U105, srebrny medal Mistrzostw Europy U110 oraz brązowy medal mistrzostw Europy do lat 25.
Tuż za nim, na czwartym miejscu w MŚ, sklasyfikowano Grzegorza Łaniewskiego. Wraca on do startów po niemal rocznej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją kolan. Marcin Sendwicki zajął 8. miejsce, a Marek Czajkowski był 9.
Punktacja końcowa Mistrzostw Świata Strongman U110
Miejsce | Zawodnik | Punkty |
---|---|---|
1. | David Sharney | 33,5 |
2. | Oleksandr Kociergin | 32 |
3. | Patryk Przybyła | 31 |
4. | Grzegorz Łaniewski | 24,5 |
5. | Abbasabadl Milad Khodakarm | 24 |
6. | Mykhailo Khodlakov | 22 |
7. | Pawlo Gajsza | 20,5 |
8. | Marcin Sendwicki | 17,5 |
9. | Marek Czajkowski | 11 |
10. | Eduard Oganisjan | kontuzja |
Przemysław Siwek
Zobacz także: Testosteron wylewał się na murawę. Mariusz Pudzianowski na Pucharze Polski Strongman
Zobacz także: "Dekadę temu". Mariusz Pudzianowski przypomina dzień triumfu