Olga Aleksandrowa to jedna z najlepszych szachistek w historii Ukrainy. Pierwsze sukcesy na arenie międzynarodowej zaczęła odnosić jeszcze w latach 90. XX wieku. Ma na swoim koncie mistrzostwa kraju, występy na mistrzostwach świata, a od 2009 roku posiada też obywatelstwo Hiszpanii.
Ukrainka żyje obecnie w Barcelonie, gdzie wyszła za mąż za Miguela Illescasa. To ośmiokrotny mistrz Hiszpanii w szachach, który podczas jednego z turniejów... stanął do pojedynku z przyszłą żoną. Zakończył się on remisem, ale przyniósł Aleksandrowej wielką miłość i życie na Półwyspie Iberyjskim.
Wojna w Ukrainie to "szaleństwo"
Szachistka z Ukrainy zakończyła karierę w 2015 roku. - Problemy zdrowotne i wychowanie córki zmusiły mnie do odsunięcia się na bok - powiedziała w rozmowie z dziennikiem "AS". Równocześnie wraz z mężem rozwija się w świecie pokera online, mając przy tym wsparcie firmy Winamax.
ZOBACZ WIDEO: Mamed Chalidow: "Nie dam rady? Potrzebuję takich słów"
Aleksandrowa od dwóch lat z przerażeniem ogląda serwisy informacyjne. Gdy widzi obrazki z Ukrainy, z trudem powstrzymuje łzy. - To istne szaleństwo - w ten sposób skomentowała wojnę, jaką 24 lutego 2022 roku Władimir Putin wypowiedział sąsiadowi. Na szczęście jeszcze przed rosyjską inwazją rodzice Olgi dotarli do Barcelony i znaleźli bezpieczne schronienie w stolicy Katalonii.
- Mam jednak wielu wujków i kuzynów, którzy mieszkają w Charkowie i Donbasie - ujawniła szachowa mistrzyni z Ukrainy.
46-latka nie ukrywa, jak wiele zawdzięcza swojemu mężowi. - Gdy doszło do wojny w Donbasie i okupacji Krymu, Miguel powiedział, że sytuacja w Ukrainie się pogorszy. Już wtedy postanowiliśmy, że sprowadzimy moich rodziców do Hiszpanii. Wprawdzie nie mam braci ani sióstr, ale pozostała część rodziny pozostała w Ukrainie. Na szczęście wszyscy żyją, ale muszą się zmagać z ciągłym bombardowaniem Charkowa - powiedziała Aleksandrowa.
Mówiła, że pochodzi z Rosji. Już tego nie robi
Część rodziny, który pozostała w Donbasie, znajduje się na ostatnim etapie życia. Aleksandrowa ujawniła, że chociażby jej 86-letni wujek źle znosi stres związany z wojną i niepewnością jutra.
- To wszystko jest bardzo bolesne. Nikt z nas nie wierzył, że do tego dojdzie. Mój ojciec urodził się w Rosji, matka w Donbasie. W Charkowie większość ludzi mówi po rosyjsku, bo do granicy są dwie godziny drogi. Całe życie myśleliśmy, że Ukraina i Rosja są sobie równe - powiedziała ukraińska szachistka, która przed laty sama mówiła na Zachodzie, że pochodzi... z Rosji.
- Wiele razy przed wojną, gdy pytano mnie skąd pochodzę, odpowiadałam w języku rosyjskim i mówiłam, że z Rosji. Chciałam, aby ludziom było łatwiej, żeby nie musieli szukać na mapie, gdzie leży Ukraina. Teraz już tego nie robię. Moim ojczystym językiem jest jednak rosyjski - dodała.
Aleksandrowa nie ma złudzeń, że wojna w Ukrainie prędko się nie skończy, bo Putin będzie parł do przodu, a jej rodacy z kolei zrobią wszystko, aby nie oddać łatwo ziemi. - Teraz wszystko jest w stagnacji, ale codziennie na froncie umiera wiele osób. Musimy dojść do porozumienia! Ta wojna musi się skończyć - stwierdziła.
Nigdy nie wróci do Ukrainy?
Szachistka ostatni raz była w Ukrainie w roku 2010. Zabrała wtedy w podróż swojego męża, by Illescas mógł poznać jej rodziców. Byli wtedy małżeństwem od kilkunastu miesięcy, a rodzina Aleksandrowej nie zdążyła poznać Hiszpana. - Wyszłam za mąż praktycznie sama, jedynie w towarzystwie rodziny Miguela. Moi rodzice nie mogli dostać wizy, więc czekali rok na spotkanie z Miguelem - ujawniła.
Aleksandrowa powątpiewa w to, czy kiedykolwiek jeszcze wróci w rodzinne strony. - Niestety nie zanosi się na to, aby wojna szybko dobiegła końca. Tęsknię za krajem. Martwi mnie to, że moja córka nigdy nie była w Ukrainie, nie widziała kraju swojej matki. Za to doskonale mówi po rosyjsku... - podsumowała.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Państwowy gigant ma 10 mld zł długu. Czy powinien łożyć środki na sport?
- Stworzył największe imperium sportowe na świecie. Zaczęło się od kablówki