Nieznany Polak wygrywa z krajową i zagraniczną czołówką

Materiały prasowe / Grzegorz Felkel
Materiały prasowe / Grzegorz Felkel

KTS Gliwice przegrywa mecz za meczem w Lotto Superlidze, ale objawieniem początku sezonu jest Grzegorz Felkel. W rankingu indywidualnym jest trzeci wśród Polaków, ex aequo z Jakubem Dyjasem i Patrykiem Chojnowskim.

W tym artykule dowiesz się o:

Redakcja PZTS: Marek Badowski, Fin Benedek Olah, Wang Zeng Yi... Mało kto wygrał z każdym z wymienionych w Lotto Superlidze.

Grzegorz Felkel: W tamtym sezonie pokonałem reprezentanta Hongkongu Chana Baldwina, a w tym Badowskiego, Olaha, Wandżiego i mam nadzieję, że za jakiś czas opowiem o kolejnych zwycięstwach nad czołówką ligową. Na przykład Wandżi był mistrzem i wicemistrzem Europy w deblu. W ogóle mało kto dysponuje takim repertuarem serwisów jak były reprezentant Polski. Sprawił mi mnóstwo trudności.

Spotkałeś kogoś lepiej serwującego od Wanga Zeng Yi?

Swego czasu miałem okazję trenować z legendą polskiego i austriackiego tenisa stołowego Stanisławem Frączykiem. Prosiłem pana Stasia, abym mógł z bliska przyglądać się jego serwisowi. Kluczem do sukcesu był m.in. moment odbicia piłeczki od rakietki, a dokładnie jej właściwy punkt.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"

Potrafiłeś wdrożyć w grę obserwacje?

Bardzo dużo punktów na serwisie zdobyłem w pojedynku z Chanem Baldwinem. Myślę, że około pięciu-sześciu w każdym secie, czyli co drugi. To był tzw. wkręt, z którym nie radził sobie Azjata. Nie było przygotowany na moje podanie i to był jeden z elementów zaskoczenia. Poza tym staram się grać niekonwencjonalnie i nieprzyjemnie. Rotacją otwieram akcję, nie pozwalam rywalowi na wchodzenie w kontry. To taka szarpana gra, która mi pasuje. Próbuję uzyskać przewagę na siatce, dobrze wybieram miejsca upadku piłki.

Wielu tenisistów stołowych podkreśla rolę "głowy".

Ze mną jest podobnie. Z tym że nie "spalam się" nawet po serii niepowodzeń. Mogę przegrać kilka meczów z rzędu, a kiedy przychodzi następny, bardzo ważny to o tych wcześniejszych zapominam. Podchodzę do stołu bez kompleksów. Tak było kiedy jako zaledwie 16-letni chłopak debiutowałem w Lotto Superlidze w ZKS Palmiarnia Zielona Góra. Wiedziałem, że muszę, a nie mogę. Co prawda w Ostródzie przegrałem z Wongiem Chun Tingiem z Hongkongu, lecz nastawienia nigdy nie zmieniłem. Mimo że w pierwszym meczu zostałem rzucony na głęboką wodę.

W Palmiarni miałeś okazję trenować z gwiazdą ping-ponga Szwedem Joergenem Perssonem?

Byliśmy razem w klubie, ale jakoś tak się złożyło, że nawet nie potrenowałem z Perssonem. Ale niedawno miałem okazję posłuchać rad innego byłego mistrza świata, Austriaka Wernera Schlagera. Przyjechał do Katowic na zaproszenie Lucjana Błaszczyka, u którego grałem w Zielonej Górze. Schlager też był znany jako zawodnik z fantastycznym serwisem. Pokazał mi co poprawić, jak przyspieszyć itd. Szczegóły zostawiam dla siebie.

Wróćmy do niedawnych sukcesów na początku sezonu superligi.

Miałem przygotowane inne taktyki na Badowskiego, Olaha i Wandżiego. W poprzednim roku gładko przegrałem z Markiem, ale wyciągnąłem wnioski, pamiętając gdzie mi zagrywał i jak się ustawiał do piłek. Poza tym więcej ryzykowałem na podaniu. Trochę serwów popsułem, jednak to było wkalkulowane w strategię. Bene Olah dysponuje atomowym bekhendem, dlatego zależało mi na wyłączeniu tego atutu. Powtórzę, że Wandżi ma kawał serwisu, a dodatkowo w trudnych momentach potrafi wyciągnąć kolejne. Cóż mi pozostało - aktywny, odważny odbiór i nie pozwalanie sobie na zwolnienie ręki. A jeśli już miałbym przebijać, to na koniec stołu.

Czy był moment zwątpienia przy 0:2 w setach?

Skupiam się na tym jak gram, a nie na wyniku. To jest mój plus. Niedawno po pojedynku z Kimem Taehyunem ktoś mi powiedział, że prowadziłem 1:0 i 7:1. Ale ja się na tym nie koncentrowałem. Niestety przegrałem z Koreańczykiem.

Z Wandżim rozstrzygnięcie nastąpiło w piątym, skróconym secie.

W poprzednim sezonie miałem kłopot z krótkimi partiami. Poniosłem porażkę z Samuelem Kulczyckim, mimo że wygrywałem 2:0 i 9:3. Przegrałem też z jego bratem Alanem, chociaż wyciągnąłem z 1:2 i 1:8. Myślałem, że wtedy się los odwróci, ale młodszemu Kulczyckiemu uległem 5:6. Z Wandżim broniłem meczbola przy 4:5, na szczęście triumfowałem 6:5.

Co sprawiało trudność z Mołdawianinem Putunticą i Chińczykiem Guodongiem?

Myślę, że nie zdradzę wielkiej tajemnicy, że gorzej mi idzie z leworęcznymi. Andrei Putuntica bardzo dobrze serwuje, a po debiucie w Polsce ograł m.in. Jakuba Dyjasa i Samuela Kulczyckiego. Ma za sobą występy w Bundeslidze i jest klasowym zawodnikiem. Liang Guodonga wcześniej nie znałem. Szkoda, że trochę mocniej nie zaryzykowałem w końcówce czwartego seta. Na gorąco po meczu oceniłem, że w superlidze nie wygrasz jeśli chcesz grać bezpiecznie. To jest fakt. Samo oddawanie piłki na stole nic nie pomoże. Musisz dodać coś od siebie.

Rywalizacja z piórkowcami?

Na co dzień nie trenuję z nikim trzymającym rakietkę uchwytem piórkowym, a z tego powodu przegrywam. Kiedyś Michał Gawlas był piórkowcem, ale się przestawił na styl europejski.

Wygrywasz z kadrowiczami z Polski i Finlandii. Chciałbyś z nimi przynajmniej potrenować na zgrupowaniu

Kadra narodowa byłaby dla mnie zaszczytem, piękna sprawa. Z tym, że trzeba postawić sprawę jasno - nie uważam się za nie wiadomo kogo... Pojedyncze zwycięstwa są niewystarczające, aby dostać się do reprezentacji. Musiałbym utrzymać obecny poziom przez kilka lat, żeby pokazać, że jestem dobrym i regularnym tenisistą stołowym. Aby też była opinia, że Grzegorz Felkel na stałe wygrywa z mocnymi rywalami, a nie tylko sprawia niespodzianki co jakiś czas. Powtarzalność i jeszcze raz powtarzalność. Kiedyś Lucek Błaszczyk powiedział: inaczej jest kiedy podchodzisz do stołu jako underdog i wygrywasz, a inaczej w roli faworyta kiedy musisz zwyciężyć.

Kadra trenuje najczęściej w Gdańsku, czasem w Grodzisku Mazowieckim.

Mieszkam w Gliwicach, lecz to nie o odległość chodzi. Kilometry nie są problemem. Najważniejsze jest utrzymanie wysokiej formy. Obecnie trenuję w swoim mieście, jak również sporo rywalizuję w turniejach w mocnej obsadzie w Częstochowie. Traktuję je jako dobry trening.

Czym się zajmujesz poza sportem?

Skończyłem studia ekonomiczne, a teraz za mną drugi kierunek - informatyka. Praca magisterska dotyczyła zastosowania sztucznej inteligencji w procesie tworzenia gier komputerowych. Bo gry są moją pasją, tworzę je w wolnym czasie.

KTS Gliwice nie zdobył ani jednego punktu w czterech kolejkach Lotto Superligi.

Graliśmy krajowym składem i niestety bez sukcesów. Wiemy, że jeśli nie dołączą do nas obcokrajowcy to - nie ma co się oszukiwać - ale ciężko będzie się wydostać z ostatniego miejsca.

Jakie są szanse na przyjazd Greka Sgouropoulosa, Japończyka Kizukuriego czy Tajwańczyka Yeha?

Szczegółów nie znam, ale każdy z nich jest związany z dwoma-trzema klubami, na co zezwalają przepisy. Dlatego nie są dostępni, przynajmniej nie byli we wrześniu. Zobaczymy co się wydarzy pod koniec października, kiedy mamy kolejne spotkania. Z tego co wiem nie będzie ich w Pucharze Europy.

Jakie są Twoje osiągnięcia w mistrzostwach Polski?

Miałem złoto w deblu juniorów z Łukaszem Wachowiakiem, brąz drużynowych MP młodzieżowców, ale nigdy nie stanąłem na podium seniorskiego czempionatu kraju. To jest cel do zrealizowania. W singlu najwyżej byłem chyba w "16". W deblu otarliśmy się o medal z Jarkiem Tomickim, w mikście było blisko z Dominiką Gilewską.

A inne sportowe marzenia?

Sprowadzają się do dwóch kwestii: zdrowia i radości z gry. Dopóki one są, niczego więcej mi nie potrzeba, by dalej cieszyć się tym sportem.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści