Pierwszy trener Igi Świątek: To jest ta dziewczyna, którą poznałem

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Iga Świątek (Getty Images) i Arutr Szostaczko (youtube.com/SuperExpressSport)
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Iga Świątek (Getty Images) i Arutr Szostaczko (youtube.com/SuperExpressSport)

- To była "chłopiara", dzieciak-ogień, imponowała nieprawdopodobnym talentem od Boga. Nie pękała na robocie - mówi nam Artur Szostaczko, pierwszy trener Igi Świątek.

W tym artykule dowiesz się o:

W rodzinie Świątków to nie Idze przewidywano karierę tenisistki. Jako pierwszą na treningi ojciec Tomasz zapisał trzy lata starszą Agatę i przypadek sprawił, że to młodsza siostra pokochała tę dyscyplinę na tyle, że dziś na świecie nie ma od niej lepszej. Iga miała pięć lat, kiedy na kortach Warszawianki pierwszy raz chwyciła rakietę i zaczęła odbijać piłkę od betonowej ściany. Widział to trener  Agaty - Adam Szostaczko.

To były tenisista z Legnicy. Jako junior był 17. na świecie. Kiedy rywalizował podczas mistrzostw Europy, widział, jak rozwija się talent m.in. Steffi Graf. Wyjechał do Niemiec, gdzie kontynuował karierę, a potem zaczął szkolić się na trenera. Po powrocie do Polski zaczął pracę w stolicy. Prowadził wielu utalentowanych zawodników i zawodniczek zdobywających później mistrzostwa Polski i Niemiec. Ale to Iga Świątek, którą nauczył podstaw tenisa, okazała się jego najbardziej utytułowaną jak dotąd wychowanką.

Tym przebija resztę stawki

- Gratuluję jej. Z całego serca trzymałem za nią kciuki. Mam nadzieję, że będzie cały czas zdrowa i będzie dalej wygrywać - mówi nam Szostaczko zaraz po triumfie Polki, drugim już na kortach Rolanda Garrosa. W sobotę Polka pokonała w finale Amerykankę Cori Gauff 6:1, 6:3.

ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #9: Słowa Lewandowskiego rozpaliły cały świat. "To było zaplanowane"

Trener dodaje, że nie spodziewał się innego przebiegu pojedynku o trofeum. Od początku wierzył w triumf Świątek, choć wydawało mu się, że w drugim secie 18-letnia rywalka spróbuje nawiązać walkę. Nic z tego.

- Na tę chwilę pewność siebie Igi przebija resztę stawki. Być może któraś się przełamie, pokona ją i reszta znów uwierzy, że da się pokonać Polkę. Do tego ma nad nimi przewagę fizyczną. Choć w jej grze nie ma urozmaicenia, to radzi sobie z przeciwniczkami. Cieszmy się, że wygrywa kolejne spotkania. I będzie ich jeszcze wiele, jeśli zdrowie cały czas będzie dopisywać - analizuje ostatnie występy Polki.

W ostatnich miesiącach zdominowała światową rywalizację. Wygrała cztery największe turnieje rangi WTA, do tego raz premiowała w zawodach nieco niższej rangi, została liderką rankingu i po raz drugi w karierze zdobyła wielkoszlemowy tytuł. Wykorzystuje wszystkie swoje atuty na korcie i imponuje mentalną siłą. To nowość w porównaniu do końcówki roku, kiedy kilka razy wybuchała płaczem już na korcie.

- Gdy była jeszcze dzieckiem, imponowała nieprawdopodobnym talentem od Boga. Wyróżniała się wszystkim, nie pękała na robocie. Nie poznawałem jej w tamtych momentach. Iga, którą teraz oglądamy, to jest ta sama Iga, którą poznałem jako bardzo młodą osobę - podkreśla Szostaczko.

I mówi o atutach, którymi imponowała od najmłodszych lat: - Zawsze była szybka, miała szybką rękę i błyskawicznie się uczyła. Gdy pokazało się jej coś na treningu, ekspresowo to przyswajała. Mając niespełna dziesięć lat, przechodziła do ćwierćfinału mistrzostw Polski do lat 12. To mówi samo za siebie.

Nie ma mody na tenis

Iga zaczynała od odbijania piłki o ścianę. Później zaczęła razem z siostrą trenować u Szostaczki. Asfalt z betonową ścianą zamieniła na twardy kort nr 16. 

- To była "chłopiara", dzieciak-ogień - uśmiecha się 51-letni trener. - Wszędzie było jej pełno. Była bardzo ciekawska i chętna do gry. Nie mogła doczekać się, aż wejdzie na kort. Do tego tata zawsze punktualnie przywoził je na treningi. Jako były sportowiec miał nad tym pieczę. Dla sportowców każda minuta jest ważna. Ważną rolę odegrało też wsparcie finansowe. Fundacja Altkom Akademia w pewnym momencie pokrywała część kosztów związanych z treningami. Do dziś śledzą Igę i jej kibicują - kontynuuje. 

Zwraca też uwagę, jakim fenomenem wśród dzieci była obecna mistrzyni Rolanda Garrosa.

- Kiedy trenuje się dorosłych, bardzo często są zadowoleni, zawsze dziękują i nie ma z nimi problemów. Z dziećmi często bywa inaczej. Wszyscy oczekują, że to trener ciągle będzie je motywować. A nie może być tak, że on ma być bardziej zmotywowany od zawodnika. Z Igą nie było takich problemów. Czasem wręcz musieliśmy zwalniać, żeby nie przesadzić z obciążeniami - opowiada.

Dlatego tak dużą rolę odgrywają trenerzy i pozostali przedstawiciele sztabu. Zarówno na szczycie kariery jak i na samym początku. Te pierwszą rolę odgrywają obecnie trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk, psycholog Daria Abramowicz i szkoleniowiec Tomasz Wiktorowski, a wcześniej Piotr Sierzputowski. Druga rola przypadła m.in. Szostaczce.

- My uczymy podstaw - od trzymania rakiety, przez uderzanie aż pod dostosowywanie taktyki. To pierwsze nawyki, które zostają na lata, tzw. pamięć mięśniowa. Potem to ewoluuje wraz z dojrzewaniem, zmienia się dźwignia, rośnie siła, zmieniają się warunki fizyczne. I kiedy ktoś na początku wyrządzi krzywdę, to zawodnik cofa się lata do tyłu - tłumaczy podstawy warsztatu trenera dzieci.

Wielkie sukcesy Świątek w rywalizacji kobiet i równa walka w czołówce konkurencji mężczyzn Huberta Hurkacza o dziwo na razie nie wywołały w Polsce mody na tenis. Szostaczko zaskakuje nas słowami o kulisach trenowania tej dyscypliny w naszym kraju.

- Niewiele zmieniło się przez kilkanaście lat od czasów, kiedy Iga zaczynała grać. Choć dziś jest liderką rankingu, to ludzie nie dobijają się, by zapisywać swoje dzieci na treningi lub sami przyjść poodbijać piłkę. To smutne, bo gdy jako młody chłopak grałem w Niemczech w mistrzostwach Europy, widziałem jaki boom był tam po triumfach Borisa Beckera i Steffi Graf. Wiele osób chciało trenować, a w każdych miejscowościach budowano korty i hale - wyjaśnia.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Grafika za SofaScore.com:

Polka przekracza kolejną granicę. "Nie obudziłaś się, by być zwyczajna"
Światowe media piszą o tym, co zrobiła Świątek zaraz po meczu

Źródło artykułu: