Takiego scenariusza pewnie nikt przed meczem się nie spodziewał. Jasne było, że to może być największe wyzwanie dla Polki, bo Caroline Garcia jest w świetnej dyspozycji. Jednak srogi rewanż w drugiej odsłonie za dotkliwie przegrany pierwszy set robił wrażenie, ale też dawały nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie spotkania.
Sędzia kradł show
Do tej pory mecze polskiej tenisistki sędziowały Polki. Tym razem głównym arbitrem był jeden z najpopularniejszych sędziów na świecie Kader Nouni. Francuz, zgodnie z zasadami, musiał podawać komunikaty w języku polskim oraz angielskim. Jego charakterystyczny niski głos w połączeniu z francuskim akcentem momentami bawiły publikę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami
Kiedy Iga poprosiła go o uciszenie publiczności w trakcie wymian, nie wiedział, jak może przekazać to po polsku. Powiązał kilka znanych sobie słów, ale ostatecznie do kibiców zwrócił się w języku angielskim.
Bezradność liderki
Garcia grała odważnie, agresywnie i nie oddawała inicjatywy. Stała w korcie, szykując się do odbioru serwisu naszej tenisistki. I trzeba przyznać, że return funkcjonował od samego początku znakomicie. Świątek momentami nie ruszała nawet do piłek posyłanych przez rywalkę.
- Jak grałyśmy trening, to returnowała tak samo. Myślałam, że podczas meczu nie będzie tak skuteczna. Może czasami to ja za lekko serwowałam, ale ona zawsze dobrze odczytywała moje kierunki i wywierała presję - tłumaczyła liderka rankingu.
W drugiej odsłonie Francuzka popełniała więcej błędów, ale nie dodało to Polce na tyle pewności, by na fali rozpędu wypracować sobie przewagę w trzeciej partii. Garcia nie zniechęciła się. Szukała kątów, uderzeń, rozwiązań. Z powodzeniem.
Iga rozkładała ręce z bezradności. W pewnym momencie po łatwym błędzie krzyknęła do siebie: "Głupia!", stukając się rakietą po głowie. Z jednej strony frustracja, z drugiej bezradność, bo rywalka grała naprawdę dobrze.
Szybka ucieczka
Po ostatnim punkcie Iga Świątek szybko poszła w stronę siatki. Pogratulowała Garcii, a następnie błyskawicznie spakowała swoje rzeczy. Podziękowała kibicom, na kilkadziesiąt sekund zatrzymując się na środku kortu, a następnie szybkim krokiem skierowała się w stronę wyjścia. Dała jeszcze jeden autograf i zniknęła.
Na konferencji prasowej pojawiła się ponad godzinę po zakończeniu spotkania. Widać było, że ochłonęła i dzięki temu nie padły żadne nieprzemyślane słowa. Nie wie jednak jeszcze, czy za rok wróci do Warszawy. Przed turniejem rozegrała tylko dwa treningi na mączce. Kluczowe jest teraz US Open, zmiana nawierzchni, jak widać, nie podziałała korzystnie.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj też:
Nie dogoniła Venus Williams. Koniec serii Igi Świątek
Co za zagranie Igi Świątek! "Wyprodukowała moment magii"