To nie tak miało wyglądać, ale Beatriz Haddad Maia rozegrała naprawdę dobry mecz i okazała się lepsza od liderki światowego rankingu WTA.
Brazylijka wygrała 6:4, 3:6, 7:5 i to ona pozostaje w walce o triumf w Toronto. - Miałam dużo trudnych momentów w karierze - przyznała po wygranej.
- Przeszłam już cztery operacje, a mam dopiero 26 lat. Dlatego kiedy mam tak wielkie chwile, staram się nimi cieszyć - dodała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami
W starciu z Igą Świątek Brazylijka pokazała, że może na stałe zagościć w światowej czołówce. Polka z kolei miała problemy od początku. Czym je tłumaczyła?
- Na początku miałam problemy z odnalezieniem swojego rytmu na boisku - stwierdziła cytowana przez oficjalną stronę WTA. Dlaczego tak się stało? - Prawdopodobnie dlatego, że jest leworęczna i miałam trudności z przystosowaniem się do jej serwisu - wyjaśniła.
Zwróciła też uwagę na to, że to wiatr dyktował warunki na korcie. - Trudno powiedzieć czy to jej gra czy wiatr zepsuły mój pierwszy set. Ona po prostu lepiej ode mnie wykorzystała warunki. Gdy grała z wiatrem posyłała naprawdę mocne piłki, a ja się do nich spóźniałam - przyznała.
- Myślę, że bez wiatru dałabym sobie radę. To było szalone - zakończyła.
Zobacz także:
Sensacja w Toronto! Iga Świątek odpadła po thrillerze
Co za zwroty akcji w meczu Huberta Hurkacza! Deszcz nie przeszkodził w wygranej