Na pierwszy ogień poszło w piątkowy wieczór starcie Amerykanów. Oznaczony "trójką" Taylor Fritz (ATP 5) zmierzył się z rozstawionym z siódmym numerem Tommym Paulem (ATP 23). Pojedynek dwójki przyjaciół trwał aż trzy godziny i 25 minut. Ze zwycięstwa 6:3, 6:7(2), 7:6(2) cieszył się niżej notowany z reprezentantów USA i to on zagra w sobotę o tytuł w otwartych mistrzostwach Meksyku.
Paul mógł rozstrzygnąć pojedynek z rodakiem w dwóch setach. W pierwszej partii okazał się lepszy o jedno przełamanie, natomiast w drugiej odsłonie serwował po wygraną przy stanie 5:4. Fritz obronił wówczas meczbola, po czym wywalczył przełamanie powrotne. Potem był lepszy w tie-breaku i tym samym wyrównał stan spotkania.
Emocje sięgnęły zenitu w decydującej odsłonie. Gdy Fritz rozpoczął od przełamania, mogło się wydawać, że opanował już sytuację na korcie. Tymczasem w szóstym gemie Paul wyrównał na po 3 i znów zrobiło się interesująco. W końcowej fazie seta obaj tenisiści mieli swoje szanse. Przy wyniku po 5 Paul z trudem uratował serwis, a po zmianie stron zmarnował dwa meczbole. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W tie-breaku 25-latek z Voorhees miał kolejne piłki meczowe i tym razem był skuteczny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Piątkowy półfinał okazał się najdłuższym meczem w historii turnieju w Acapulco. Choć faworyzowany Fritz zdobył o jeden punkt więcej od rywala (131-130), to zszedł z kortu pokonany. - Nigdy nie jest łatwo grać z Fritzem. On nigdy nie odda ci punktu przez cały mecz i czujesz, że musisz na wszystko ciężko pracować. W trzecim secie moje ciało odczuwało już trudy meczu, a on szybko wywalczył przełamanie. Potem jednak stało się coś z jego żołądkiem [Fritz zwymiotował na korcie - przyp. red.]. Miałem trochę szczęścia, że obaj wtedy zmagaliśmy się z problemami, a nie tylko ja - wyznał zwycięski Amerykanin (cytat za ATP).
Dzięki wygranej Paul poprawił na 2-2 bilans spotkań z Fritzem. Tym samym w sobotę powalczy o drugi tytuł karierze, ale pierwszy rangi ATP 500. W sezonie 2021 Amerykanin był najlepszy w halowej imprezie rangi ATP 250 w Sztokholmie. - Mam nadzieję, że do jutra uda mi się poprawić stan mojego ciała. Celem na ten sezon jest poprawa sytuacji w rankingu ATP oraz zdobywanie trofeów. Jak na razie mam na koncie tylko jeden tytuł - przyznał reprezentant USA.
Drugi półfinał również trwał trzy sety, także był wymagający dla obu graczy i zakończył się niespodzianką. Faworyzowany Holger Rune (ATP 10), turniejowa "czwórka", nie wykorzystał przewagi i przegrał z Aleksem de Minaurem (ATP 22). W kluczowym momencie drugiej odsłony i na początku trzeciej młody Duńczyk wyraźnie odczuwał skutki trudnego boju. Kurcze mięśni nóg uniemożliwiły 19-latkowi skuteczną walkę i to oznaczony "ósemką" Australijczyk wygrał spotkanie 3:6, 7:5, 6:2.
Po dwóch godzinach i 48 minutach, tuż przed godziną 3:00 w nocy czasu lokalnego, de Minaur okazał się lepszy od Rune. Tenisista z Antypodów wziął tym samym rewanż za niepowodzenia z ubiegłego sezonu, gdy Duńczyk pokonał go w halowych imprezach głównego cyklu w Sztokholmie i Bazylei.
- To wspaniałe uczucie. Uważam, że na to zasłużyłem. Musiałem pozostać w grze, a to nie było łatwe, bo to piekielnie dobry zawodnik. Swoimi uderzeniami odrzucał mnie od kortu i nie pozwalał mi robić zbyt wiele. Ale udało mi się obronić kilka kluczowych break pointów i stwarzać sobie szanse. Skorzystałem z jednej z nich i tak to się potoczyło - wyznał de Minaur.
24-latek z Sydney wystąpi w sobotę w swoim 11. finale w tourze i powalczy o siódme trofeum. Z notowanym niżej o jedno miejsce w światowym rankingu Paulem ma jak na razie perfekcyjny bilans 3-0. W 2022 roku "Demon" był lepszy od Amerykanina w Indian Wells (korty twarde), Rzymie (mączka) i Eastbourne (korty trawiaste).
Abierto Mexicano Telcel, Acapulco (Meksyk)
ATP 500, kort twardy, pula nagród 2,013 mln dolarów
piątek, 3 marca
półfinał gry pojedynczej:
Tommy Paul (USA, 7) - Taylor Fritz (USA, 3) 6:3, 6:7(2), 7:6(2)
Alex de Minaur (Australia, 8) - Holger Rune (Dania, 4) 3:6, 7:5, 6:2
Czytaj także:
Dobry start, zły finisz Karola Drzewieckiego i Szymona Walkowa
Polacy na pięciu kontynentach. Falkowska nie poszła za ciosem po niespodziance