[tag=12]
Andy Murray[/tag] nieustannie zachwyca świat. Niestety jednak jego zdrowie coraz bardziej daje o sobie znać. Już na styczniowym Australian Open jego gra była obarczona dużym ryzykiem, a szalone pościgi za rywalami przeszły do historii.
Nie jest też tajemnicą, że ulubionym turniejem wielkoszlemowym 36-latka jest domowy Wimbledon. Brytyjczyk doskonale czuje się na nawierzchni trawiastej, a dodatkowo ma za sobą także ścianę publiczności.
W związku z tym można było spodziewać się, że nie zagra w tegorocznym Roland Garros, aby przygotować się do turnieju w Londynie. Faktycznie taka decyzja ostatecznie zapadła i Murray oficjalnie wycofał się z występu na paryskich kortach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Murray w paryskim wielkim szlemie zadebiutował w 2006 roku. Wówczas udało mu się osiągnąć etap pierwszej rundy. Najlepszy wynik zanotował 10 lat później. W finale wtedy pokonał go Novak Djoković.
Z kolei Wimbledon przynosi Brytyjczykowi o niebo lepsze wspomnienia. Na londyńskiej trawie Murray aż trzykrotnie był w finale. Dwa razy udało mu się ten turniej wygrać. Ostatnio właśnie w 2016 roku.
CZYTAJ TAKŻE:
Zmiana decyzji ws. Marciniaka? Holender się nie popisał
"Cudowny". Włosi rozpływają się nad Szczęsnym