Po tym jak w Ukrainie wybuchła wojna, Łesia Curenko poważnie rozważała zawieszenie lub nawet zakończenie sportowej kariery. Na myśl o inwazji zbrojnej i cierpieniu swoich rodaków tenisistce pękało serce. Gdy wychodziła na kort, zmagała się z ogromnym poczuciem winy i z trudem skupiała się na grze.
- Zdałam sobie sprawę, że nie mam dokąd pójść, nie mam gdzie trenować, nie mam gdzie mieszkać, nie wiem nawet, czy powinnam dalej grać - wyznała wiosną zeszłego roku podczas jednej z konferencji prasowych. Ostatecznie postanowiła pozostać w grze i wciąż walczyć - dla siebie oraz swojej ojczyzny.
- Myślę, że to, co naprawdę mi pomogło, to przepracowanie problemów z moim psychologiem. Bardzo się rozwinęłam, miałam ataki paniki (---> WIĘCEJ TUTAJ) i naprawdę ciężki czas. To był dla mnie proces uczenia się, jak kontynuować grę w takich warunkach - zdradziła zawodniczka, która na co dzień przebywa we Włoszech.
ZOBACZ WIDEO: Polak talizmanem Barcelony. "To dobry złodziej"
I trzeba przyznać, że podczas tegorocznej edycji French Open radzi sobie bardzo dobrze. Łesia Curenko (WTA 66) łatwej drogi nie miała, mierzyła się z Barborą Krejcikovą, Lauren Davis i Biancą Andreescu, ale dotarła do czwartej rundy paryskiej imprezy bez straty choćby seta.
W ten sposób w najbliższy poniedziałek będziemy świadkiem kolejnego starcia ukraińskiej tenisistki z Igą Świątek, która wciąż - jako jedna z nielicznych zawodniczek na świecie - przez cały czas uwrażliwia środowisko na ludzką krzywdę i okazuje wielkie wsparcie umęczonej wojną Ukrainie.
"Chce mi się płakać"
- To, co Polska robi dla Ukrainy jest nie do opisania. Jak tylko zaczynam o tym mówić, chce mi się płakać ze wzruszenia. Kiedyś miałam w Rosji mnóstwo przyjaciół. Przecież ten kraj był nam w jakiś sposób bliski, przynajmniej geograficznie. A nagle nas brutalnie napadł, wszystko się skończyło - mówiła Łesia Curenko w poruszającym wywiadzie dla WP SportoweFakty (---> TUTAJ).
- Tymczasem mnóstwo dobra płynie do nas z Polski, z zachodniej Europy. Dla mnie to klarowna informacja o tym, kto jest naszym prawdziwym wrogiem, a kto prawdziwym przyjacielem - kontynuowała tenisistka, która nie ukrywa, że podziwia dotychczasowe działania Igi Świątek ws. Ukrainy.
Zdaniem 34-latki to właśnie raszynianka w tym momencie z całego światowego topu zawodniczek i zawodników jest w tym wszystkim najskuteczniejsza. - Ona nie tylko gra w tenisa, ale robi wspaniałe rzeczy także poza kortem. Korzysta ze swojej popularności w taki sposób, aby cały świat pamiętał, co się dzieje w Ukrainie. Wielkie, wielkie dzięki dla Polski! - nie kryła swojego wzruszenia.
- Światowy top w większości nie chce nawet rozmawiać o wojnie, a co dopiero przekazywać prawdę o niej. Wiele razy mówiłam Idze, jak bardzo doceniam to, co dla nas robi. Czasem bowiem mam wrażenie, że walczę z jakąś niewidzialną potężną siłą i jestem w tej walce bardzo samotna. W takich chwilach świetnie mieć świadomość, że jest ktoś taki jak Iga - chwaliła liderkę światowego rankingu.
Główna motywacja
Łesia Curenko docenia zaangażowanie innych i sama także pomaga, jak tylko może, a to, co zarobi na korcie nie trafia wyłącznie do jej kieszeni. Pochodząca z Włodzimierzca tenisistka angażuje się w różne akcje charytatywne na rzecz Ukrainy i regularnie przeznacza na to znaczną część swoich zarobków z turniejów.
Jak sama podkreśla, to jej główna motywacja, żeby wciąż grać. - Chcę zarobić tyle, ile mogę, aby przekazać tyle, ile mogę. To jest właściwie najważniejsza rzecz, o której myślałam, kiedy zdecydowałam, że będę kontynuowała grę i pozostanę w tourze - wyznała ukraińska tenisistka po awansie do czwartej rundy French Open.
Na kortach Rolanda Garrosa może zainkasować całkiem sporą sumę. Stawką starcia z Igą Świątek jest ćwierćfinał imprezy w Paryżu - i jak przyznaje z respektem najbliższa rywalka Polki - "spotkanie z liderką rankingu WTA jest największym z możliwych wyzwań".
Małgorzata Boluk, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
Historyczna chwila. Świątek zrobiła to po raz pierwszy
Autostrada do finału? Tak wygląda drabinka Świątek po wycofaniu Rybakiny