Tuż po losowaniu wiadome było, że jeżeli Hubert Hurkacz dojdzie do 4. rundy wielkoszlemowego Wimbledonu, może spotkać się z legendarnym Novakiem Djokoviciem. I właśnie taki pojedynek w walce o ćwierćfinał miał miejsce.
Spotkanie wyżej wspomnianych tenisistów z uwagi na ciszę nocną rozłożyło się na dwa dni. Po pierwszym Serb był blisko końcowego triumfu, bo wygrał dwa sety 7:6(6), 7:6(6). Tym samym Polak był w bardzo trudnym połozeniu.
W poniedziałek, 10 lipca przed godziną 16:00 czasu polskiego zawodnicy wrócili do rywalizacji. Trzecia partia padła łupem naszego tenisisty, który złapał kontakt i doprowadził do czwartego seta. W nim jednak nie ustrzegł się straty podania, które poskutkowało tym, że Djoković wygrał tę odsłonę 6:4.
ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć
Tym samym Hurkacz nie odwrócił sensacyjnie losów tej rywalizacji i pożegnał się z turniejem w Londynie. Trzeba jednak powiedzieć, że był to udany występ z jego strony, biorąc pod uwagę wcześniejsze nieudane starty w tym sezonie.
W efekcie nasz tenisista najprawdopodobniej zanotuje awans w kolejnym zestawieniu światowego rankingu ATP. Hurkacz za występ w Wimbledonie zainkasował 180 punktów, ale do rankingu dodane zostanie mu 135 "oczek". Jeżeli nie wyprzedzi go żaden rywal, przesunie się on o jedną pozycję i będzie na 17. miejscu. Wyprzedzi tym samym Alexa de Minaura, który odpadł w drugiej rundzie.
Oczywiście ostateczne miejsce wrocławianina po Wimbledonie będzie zależne od jego rywali. W przypadku bardzo dobrych występów, wyprzedzić mogą go Grigor Dimitrow, Christopher Eubanks, Matteo Berrettini oraz Roman Safiullin. Przed nimi jednak coraz trudniejsze wyzwania.
Przeczytaj także:
Wimbledon: fortuna dla Hurkacza