Po tych słowach Świątek aż zaniemówiła. "Cóż..."

Twitter / Iga Świątek
Twitter / Iga Świątek

To było spotkanie toczone pod zdecydowane dyktando Igi Świątek. Gdy Polka usłyszała opinię na temat swojego pierwszego meczu podczas turnieju w Cincinnati, aż nie wiedziała co powiedzieć.

W tym artykule dowiesz się o:

To było bardzo efektowne wejście Iga Świątek w turniej WTA 1000 w Cincinnati. Nasza tenisistka rozbiła Danielle Collins 6:1, 6:0.

Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Co za nokaut. Iga Świątek bezwzględna dla Amerykanki

Co ciekawe tydzień wcześniej obie spotkały się w Montrealu. Tam Polka odprawiła rywalkę po trzysetowym boju. W Cincinnati jej postawa zrobiła duże wrażenie.

- Wyszłaś i zagrałaś perfekcyjny tenis - przyznał tuż po spotkaniu podczas rozmowy na korcie prowadzący wywiad Andrew Krasny.

Świątek po tych słowach była delikatnie zdziwiona. - Cóż... - odpowiedziała i na chwilę zaniemówiła. - Tak, dziękuję - dodała po chwili.

Po chwili już spokojnie kontynuowała swoją wypowiedź przyznając m.in. że w jej opinii trudno powiedzieć, żeby to było idealne. Oznajmiła też, że miała tylko jeden trening przed tym meczem.

- Nie miałam żadnych oczekiwań. Chciałam tylko pracować nad celami, jakie miałam w głowie - stwierdziła.

Na końcu miała też apel do fanów. - To fantastyczne miejsce. Mam nadzieję, że w tym roku mój wynik będzie lepszy, bo do tej pory nigdy nie zaliczyłam tutaj dobrego występu. Ciągle jednak mam czas - stwierdziła.

- Naprawdę chciałabym podziękować wam za doping. Mam nadzieję, że podczas kolejnych spotkań trybuny będą pełne - zakończyła.

Wiadomo już, że kolejny mecz w Cincinnati Iga Świątek rozegra w czwartek. Jej rywalką będzie Chinka Qinwen Zheng, a stawą spotkania ćwierćfinał turnieju. Obie zmierzą się na Grandstandzie (czyli drugim co do ważności korcie) po godz. 19:00 naszego czasu.

Zobacz także:
Iga Świątek zmiażdżyła rywalkę. Eksperci: "Została marmolada"
Świątek i Hurkacz z awansem. Szok, ile zarobili za to samo osiągnięcie

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #5. Konrad Bukowiecki: Kończyłem karierę kilkadziesiąt razy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty