Przed rozpoczęciem sezonu szanse na to, że Iga Świątek straci pierwsze miejsce w światowym rankingu WTA były praktycznie iluzoryczne. Nikt nie dawał szans jej rywalkom z uwagi na ogromną stratę.
Ta jednak niestety zaczęła zanikać w mgnieniu oka. W efekcie scenariusz detronizacji naszej tenisistki stał się realny. Już podczas wielkoszlemowego Wimbledonu Aryna Sabalenka była o krok od tego, ale wówczas Polkę uratowała Ons Jabeur.
W US Open Świątek była skazana na siebie. Doskonale wiedziała, co musi się stać, żeby pozostała na szczycie. Ta sztuka jednak jej się nie udała, bo doznała sensacyjnej porażki z Jeleną Ostapenko w 4. rundzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Co ona oznacza? Od przyszłego tygodnia nasza tenisistka stanie się drugą rakietą świata. Na czele po raz pierwszy w karierze zamelduje się wcześniej wspomniana Białorusinka bez względu na jej końcowy wynik w Nowym Jorku.
Na obecny moment pewne jest, że Świątek straci aż 1760 punktów w światowym rankingu WTA. Już teraz świadczy to o tym, że będzie traciła... 11 "oczek" do Sabalenki. Różnica może ulec zmianie, bo Białorusinka wciąż pozostaje na placu boju w US Open.
Oznacza to, że po zmianie jej przewaga może być jeszcze większa. Wszystko zależy teraz od jej występu w Nowym Jorku, gdzie może nie tylko obronić kolejne punkty, ale także je zdobyć. Szczególnie gdy z turniejem pożegnała się największa rywalka, faworytka i obrończyni tytułu w jednym.
Przeczytaj także:
Eksperci prosto z mostu o Idze Świątek
US Open: trzy polsko-amerykańskie starcia