"Parodia". Mówi, co może się stać z meczem finałowym w Meksyku

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: Marcin Matkowski
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: Marcin Matkowski

Turniej WTA Finals jest wielką kpiną. W Meksyku panują trudne warunki atmosferyczne, a fatalnie jest przygotowany również kort do gry. Marcin Matkowski w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" ma wątpliwości, czy finał odbędzie się w niedzielę.

W teorii WTA Finals powinno być świętem kobiecego tenisa. To impreza, do której dociera osiem najlepszych zawodniczek sezonu, a sam występ w tego typu turnieju jest dla nich nagrodą za doskonałe wyniki. Niestety w tym roku jest kompletnie na odwrót.

Występ w WTA Finals wiąże się z katorgą. Turniej został zorganizowany w meksykańskim Cancun na otwartym stadionie, który notabene oddano do użytku ledwie dzień przed rozpoczęciem rywalizacji. Tenisistki miały zatem bardzo mało czasu, by go poznać, a samo jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. W dodatku warunki atmosferyczne sprawiają, że są kłopoty z dogrywaniem spotkań do końca.

- Za to, że pada deszcz, nie możemy ich winić (organizatorów - przyp.red.). Ale jak najbardziej możemy za to, że nie wzięli tego pod uwagę i zbudowali otwarty kort tam, gdzie o tej porze roku są mocne wiatry i deszcze - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" Marcin Matkowski, nawiązując do wyboru lokalizacji dla WTA Finals.

ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży

- Z tego, co słyszałem wcześniej, to zawodniczki na początku miały grać w hali w Cancun, ale WTA nie dopilnowała terminów i okazało się, że hala jest zajęta. Budowa kortów to prowizorka. W efekcie mamy to, co mamy, czyli parodię turnieju mistrzyń. To żenujące, że WTA do tego doprowadziła - dodał Matkowski.

Problemy z pogodą mogą sprawić, że turnieju nie uda się zakończyć w planowanym terminie. Przypomnijmy, że wielki finał miał się odbyć w niedzielę. Tymczasem najgorszy scenariusz zakłada przeniesienie go na inny dzień.

- Prognozy pogody do poniedziałku są bardzo słabe, będzie padać i wiać. Może finał odbędzie się w poniedziałek, a nie w niedzielę? Myślę, że mimo wszystko dokończą turniej, byle ktokolwiek wygrał i byle zakończyć tę parodię. Każdy ma dość tego turnieju. Nawet zawodniczki są nim sfrustrowane - nie ma wątpliwości Matkowski.

Na pocieszenie pozostaje fakt, iż w kuriozalnych warunkach Iga Świątek radzi sobie lepiej na tle innych tenisistek. Polka wygrała oba spotkania grupowe - z Marketą Vondrousovą oraz Coco Gauff. Przed nią jeszcze pojedynek z Ons Jabeur. Według planu organizatorów to starcie ma się rozpocząć nie wcześniej niż o północy polskiego czasu z piątku na sobotę.

Czytaj także:
Dominika Cibulkova: Świątek pokazuje moc! Ale mam inną faworytkę do zwycięstwa

Komentarze (0)