[tag=10768]
Puchar Billie Jean King[/tag] to międzynarodowe rozgrywki tenisowe kobiecych reprezentacji rozgrywane od 1963 roku. Wcześniej znane pod nazwą Pucharu Federacji, od 2020 roku nazwano je na cześć Billie Jean King, amerykańskiej tenisistki, która w swojej karierze wygrała łącznie 39 turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej, podwójnej oraz mieszanej.
W tym roku w eliminacjach wystartowała rekordowa liczba 134 narodowych drużyn. W finałach, które w dniach 7-12 listopada zostaną rozegrane w Sewilli, zagra 12 ekip. Są to zeszłoroczne mistrzynie Szwajcarki i ich finałowe rywalki Australijki. Do nich dołączyły ekipy z kwalifikacji: Kanada, Czechy, Francja, Niemcy, Włochy, Kazachstan, Słowenia, Hiszpania i USA oraz Polska, jako jedyna ekipa, która otrzymała dziką kartę.
Przypomnijmy, że z rozgrywek, podobnie jak w zeszłym roku, są wykluczone reprezentacje Rosji i Białorusi.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
System rozgrywek przedstawia się następująco. Dwanaście ekip jest podzielonych na 4 grupy. W grupach drużyny zagrają w systemie każdy z każdym. Zwycięzcy awansują do półfinałów. Każdy mecz pomiędzy reprezentacjami składa się tak naprawdę z trzech: dwóch singlowych pojedynków i jednej gry podwójnej.
Polki trafiły do grupy C. Swoje rozgrywki rozpoczną w czwartek meczem z Kanadyjkami, dzień później zmierzą się z gospodyniami. Na sobotę zaplanowane są półfinały, a finał na niedzielę.
Organizatorzy chwalą się rekordowymi nagrodami pieniężnymi. Zwycięska ekipa zgarnie okrągłą sumę 2,4 miliona dolarów, co licząc po obecnym kursie wynosi około 9,93 miliona złotych. Przegrana w finale ekipa otrzyma 1,44 miliona USD, półfinalistki 960 tys. USD. Drużyna, która zakończy swój udział na etapie grupowym, otrzyma do podziału 480 tys. USD. Jest o co walczyć.
Składy grup:
A: Szwajcaria, Czechy, USA
B: Australia, Kazachstan, Słowenia
C: Hiszpania, Kanada, Polska
D: Francja, Włochy, Niemcy
Czytaj także:
-> "To jest pośmiewisko". Wprost powiedział, co myśli o WTA Finals
-> Zaskakująca teoria Fibaka. Tak tłumaczy WTA