Szef WTA na korcie po finale WTA Finals. Tak powitała go publiczność

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Steve Simon
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Steve Simon

Iga Świątek pokonała Jessikę Pegulę w finale turnieju WTA Finals 2023. Podczas ceremonii dekoracji na korcie pojawił się Steve Simon. Szef WTA nie został zbyt dobrze przyjęty.

W poniedziałkowym finale Iga Świątek rozgromiła Amerykankę Jessikę Pegulę 6:1, 6:0. Polka wygrała prestiżowe zawody WTA Finals 2023 i została nową liderką światowego rankingu (więcej tutaj).

Podczas ceremonii dekoracji na korcie pojawił się Steve Simon. Prezes zarządu WTA był odpowiedzialny za to, że Turniej Mistrzyń odbył się w meksykańskim Cancun.

Organizatorzy mieli sporo problemów. Najpierw postanowili wybudować na szybko kort na polu golfowym, bo okazało się, że pierwotny obiekt, hala Plaza de Toros, został już wcześniej zarezerwowany na koncerty.

ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży

Kort oddano do użytku dopiero na dzień przed rozpoczęciem turnieju. Jego nawierzchnia od początku budziła sporo kontrowersji. Potem swoje zrobiła fatalna pogoda. Z powodu deszczowej i wietrznej aury zmagania w Cancun przeciągnęły się do poniedziałku i trwały aż dziewięć dni. To utrudniło niektórym uczestniczkom wyjazd na turniej finałowy Pucharu Billie Jean King (więcej tutaj).

Simon został powitany na korcie buczeniem i gwizdami. Choć miejscowi organizatorzy podziękowali mu za to, że kobiecy tenis na najwyższym poziomie znów zawitał do Meksyku, to były to mocno kurtuazyjne słowa.

Podczas Turnieju Mistrzyń wiele tenisistek narzekało na panujące w Cancun warunki. Nie były to zawody godne imprezy tej rangi. Wezwany do odpowiedzi szef WTA unikał odpowiedzialności. Odmówił wywiadów czołowym stacjom telewizyjnym obecnym na miejscu.

Przypomniał o tym dziennikarz "The Times", Stuart Fraser. Brytyjski ekspert od tenisa zastanawia się, czy Simon dotrwa na swoim stanowisku do inauguracji kolejnego sezonu. W WTA problemy są widoczne na różnym szczeblu. Nie ujawniono jeszcze nawet kalendarza na pierwsze miesiące 2024 roku.

Czytaj także:
Novak Djoković otworzył się na problemy. "To było coś, z czym normalnie się nie spotykam"
Czeka na to od sześciu lat. Po porażce zalał się łzami

Komentarze (0)