W ostatnich latach Magdalena Fręch stanowiła tło dla Igi Świątek i Magdy Linette. Nie notowała takich jak koleżanki wyników, choć systematycznie przewijała się w turniejach wielkoszlemowych oraz mniej znaczących imprezach. Nie było wokół niej nadmiernego rozgłosu, presji i oczekiwań. I nie chodzi o to, żeby jej umniejszać. Łodzianka po prostu w swoim tempie, konsekwentnie pięła się w górę.
Pierwszy raz ogromny potencjał Fręch pokazała podczas pandemicznego meczu Billie Jean King Cup: Polska - Brazylia. Wówczas była liderką naszej kadry i sprostała tej roli. Prawdopodobnie gdyby nie heroiczna postawa Fręch, w ogóle w dwóch poprzednich sezonach Polska nie miałaby szans grać w finałach rozgrywek. Wówczas Magda zdobyła trzy punkty (z czego jeden w deblu z Katarzyną Kawą) i pokazała nie tylko jak znakomicie gra w tenisa, ale też jaką jest osobą.
- Start w tym meczu zabrał mi możliwość gry w dwóch turniejach WTA, bo przepadły mi eliminacje do turniejów w poprzedni i ten weekend. To ciężka decyzja dla tenisistek, zresztą u mnie też tak to wygląda. Walczę o Top 100, chcę zdobywać jak najwięcej punktów - tłumaczyła wtedy, dlaczego zagrała dla Polski a nie dla siebie.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, gdzie Milik zabrał ukochaną. Jej zdjęcia zachwycają
Fręch nie odmawiała kadrze, ale też powoli budowała swoją pozycję. Trenująca od lat z tym samym trenerem, Andrzejem Kobierskim, wypracowała sobie miejsce w Top 100. Gdybym miała jednym słowem określić to, co cechuje Fręch, to nie mam wątpliwości, że to jest upór.
Łodzianka, zresztą jak większość tenisistek, cierpliwie pracowała i czekała na tę jedną szansę. I być może będziemy mogli powiedzieć, że pokonanie Caroline Garcii takim właśnie punktem zwrotnym w karierze Fręch będzie.
Już teraz wiemy, że uzyskała najlepszy w swojej karierze wynik w Australian Open, awansując do III rundy. Będzie na najwyższym miejscu w rankingu po tym turnieju i na rozkładzie ma pierwszą tenisistkę z Top 20.
Rok temu to inna Magda - Linette - pokonała Garcię w IV rundzie australijskiego turnieju, a później wszystko potoczyło się tak, że dotarła do półfinału. To zmieniło jej życie.
Czy zwycięstwo nad Garcią będzie też takim momentem dla Fręch? Oby. Bo to zawodniczka, której sukcesy mogą cieszyć polskich kibiców. Ma ku temu możliwości.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj też:
Zwycięstwa zeszłorocznych rewelacji Australian Open. Szybki awans najlepszego Amerykanina
Wielka niespodzianka i wielka kasa dla Magdaleny Fręch