Maks Kaśnikowski powrócił na europejskie korty. Ostatnio rywalizował na nich w styczniu w belgijskim Ottignies-Louvain-la-Neuve. Następnie był w reprezentacji Polski na mecz Pucharu Davisa przeciwko Uzbekistanowi, a także próbował swoich sił w Indiach. Tenisista wystartował w czterech Challengerach i najlepiej zaprezentował się w Bangalore. Z poprzedniego turnieju w Delhi odpadł w pierwszej rundzie.
Następnym przystankiem Maksa Kaśnikowskiego był niemiecki Hamburg. Tym razem podróż nie była daleka, ponieważ portowe miasto jest położone stosunkowo blisko zachodniej granicy Polski. Na początku drabinki Polak spotkał się z Alexandrem Blockxem. Belg znajduje się 49 pozycji niżej w rankingu ATP niż Maks Kaśnikowski.
Alexander Blockx rozpoczął sezon rozegraniem jednego meczu w kwalifikacjach do wielkoszlemowego Australian Open. Musiał po nim wcześnie wrócić do Europy i rywalizuje w niej do teraz. Najdłuższa była przygoda w angielskim Nottingham, w którym Belg został zatrzymany dopiero w półfinale przez Giovanniego Mpetshi Perricarda. W pozostałych Challengerach odnosił maksymalnie jedno zwycięstwo, więc jak na prawie połowę marca, jego dokonania były skromne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
W poniedziałek Belg zwyciężył w dwusetowym meczu. W pierwszej partii wygrał 6:4, a kluczowe było odebranie podania Maksowi Kaśnikowskiemu w gemie na 3:2. W drugim secie zwrotów akcji było więcej, a Polak przełamał przeciwnika trzy razy. Jego problem polegał na tym, że za każdym razem po chwili było przełamanie powrotne, a trzy ostatnie piłki w meczu wygrał Alexander Blockx. W tie-breaku odjechał od 4-4 na 7-4, czym zapewnił sobie awans do drugiej rundy.
I runda gry pojedynczej:
Alexander Blockx (Belgia) - Maks Kaśnikowski (Polska) 6:4, 7:6 (4)
Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia