Ciężkie miesiące czekają Huberta Hurkacza z uwagi na rywalizację na kortach ziemnych. To najmniej lubiana nawierzchnia przez naszego tenisistę, który jednak zanotował udany start na mączce wygrywając turniej rangi ATP 250 w Estoril.
Krótko po zmaganiach w Portugalii Polak przeniósł się do Monako, gdzie rozpoczęła się impreza rangi ATP 1000 w Monte Carlo. To właśnie w niej udział bierze cała czołówka światowego rankingu ATP z wyjątkiem Carlosa Alcaraza, który był zmuszony się wycofać (więcej TUTAJ).
Nasz tenisista ma już za sobą pierwszy mecz, który potrwał prawie 2,5 godziny. Trudne warunki postawił bowiem sklasyfikowany na 39. miejscu w rankingu Jack Draper. O końcowym wyniku tego pojedynku zadecydował trzeci set, który zakończył się tie-breakiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?
W premierowej odsłonie Hurkacz zwyciężył 6:4, natomiast po zmianie stron górą był Brytyjczyk (6:3). W decydującej partii Polak serwował na zwycięstwo, ale nie wykorzystał szansy. W tie-breaku radził sobie jednak znakomicie, najpierw prowadził 4-0, a następnie zapewnił sobie piłki meczowe przy wyniku 6-1.
Pierwszą przy własnym podaniu zdołał obronić Draper. Jednak przy drugiej niżej notowany tenisista skapitulował, popełniając błąd. Po tym, jak uderzenie Brytyjczyka zahaczyło i siatkę nasz zawodnik przejął inicjatywę. Po forhendzie poszedł do siatki i z tego powodu przeciwnik zamierzał go minąć. Tyle tylko, że popisał się nieudanym zagraniem.
Po zwycięstwie 8. tenisista świata od razu zwrócił się w kierunku publiczności, a zapewne w stronę trenera. Natomiast niepocieszony Draper czekał na niego przy siatce i po uściśnięciu dłoni rywala opuścił kort. Hurkacz po ograniu Brytyjczyka w środę (10 kwietnia) zmierzy się z Hiszpanem Robertem Bautistą.