Nicolas Jarry nie został drugim w historii po Marcelo Riosie chilijskim triumfatorem turnieju rangi ATP Masters 1000. 28-latek z Santiago doszedł do finału imprezy w Rzymie, ale w decydującym meczu przegrał 4:6, 5:7 z Alexandrem Zverevem.
Po pojedynku Jarry ocenił, że o jego losach zadecydowała znakomita dyspozycja serwisowa Zvereva, który przy własnym podaniu zdobył 44 z 49 rozegranych punktów i ani razu nie musiał bronić się przed przełamaniem. - On często trafiał pierwszym serwisem, przez co czułem, że nie mam wystarczająco wielu szans - mówił podczas konferencji prasowej.
- Poza tym, że jego serwis jest bardzo dobry, jest też wyjątkowy. Uderza piłkę z wysokiego zasięgu, więc przyzwyczajenie się do trajektorii lotu piłki zajęło mi trochę czasu - analizował.
Mimo porażki w najważniejszym meczu w dotychczasowej karierze Chilijczyk nie był przybity. Wręcz przeciwnie - przyznał, że występ w Rzymie jest dla niego świetnym bodźcem na przyszłość, w tym na zbliżającego się wielkoszlemowego Rolanda Garrosa.
- W tej chwili chcę pojechać na Rolanda Garrosa i zagrać lepiej, ponieważ wiem, że jestem w stanie to zrobić. Takie są obecnie moje odczucia. Jestem teraz bardzo zmotywowany - zadeklarował Jarry, który po finale w Rzymie awansuje na 17. miejsce w rankingu ATP, najwyższe w karierze.
Dwusetowe mecze w Lyonie. Weteran przegrał z rodakiem
ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"