Zaskakujące, co działo się na początku meczu Sabalenki

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Mateo Villalba / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
Getty Images / Mateo Villalba / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie Aryny Sabalenki z Mirrą Andriejewą w ramach ćwierćfinału wielkoszlemowego Rolanda Garrosa początkowo nie cieszyło się zainteresowaniem. Z biegiem czasu zaczęło się to zmieniać, ale na początku trybuny świeciły pustkami.

We wtorek (4 czerwca) odbyły się dwa pierwsze spotkania ćwierćfinałowe wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Wówczas u kobiet poznaliśmy parę, która powalczy o awans do finału. Stworzyły ją Polka Iga Świątek i Amerykanka Coco Gauff.

Na kolejny dzień w Paryżu zaplanowano ostatnie mecze w tej fazie. W pierwszej kolejności Jasmine Paolini zmierzyła się z Jeleną Rybakiną. Mimo że Kazaszka była faworytką tego spotkania, to lepsza okazała się Włoszka polskiego pochodzenia, sensacyjnie triumfując 6:2, 4:6, 6:4.

Po tym spotkaniu na korcie centralnym zameldowały się Aryna Sabalenka i Mirra Andriejewa. Mimo że na papierze pojedynek ten wydawał się być ciekawszy, to jednak więcej kibiców z perspektywy trybun obserwowało mecz Paolini i Rybakiny.

ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"

Warto jednak podkreślić, że pustki na trybunach miały miejsce na początku rywalizacji Białorusinki i Rosjanki. Można więc odnieść wrażenie, iż kibice opuścili je z uwagi na lunch. W końcu później mogliśmy zaobserwować przyrost fanów.

Zwłaszcza, że spotkanie okazało się bardzo zacięte. W poprzednich bezpośrednich starciach wiceliderka światowego rankingu WTA z łatwością ogrywała 17-letnią rywalkę, a tym razem było inaczej. W premierowej odsłonie Sabalenka zwyciężyła dopiero po tie-breaku 7:6(5), a w drugim secie Andriejewa doprowadziła do decydującej partii. Warto jednak podkreślić problemy zdrowotne Białorusinki, o których pisaliśmy TUTAJ. Te zapewne miały wpływ na ich starcie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty