Sensacyjny okazał się być czwartek (5 czerwca) w zmaganiach wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Wydawało się bowiem, że po raz pierwszy od dawna w półfinałach rywalizować będą cztery najlepsze tenisistki światowego rankingu WTA. Ostatecznie znajdzie się tylko połowa z nich.
W środę awans wywalczyły liderka Iga Świątek i trzecia rakieta świata Coco Gauff. W kolejnym dniu mogły do nich dołączyć Jelena Rybakina oraz Aryna Sabalenka, tymczasem jednak obie faworytki musiały uznać wyższość rywalek.
Kazaszka przegrała z Włoszką polskiego pochodzenia Jasmine Paolini, a Białorusinka z Mirrą Andriejewą. Należy jednak podkreślić, że Sabalenka mierzyła się z problemami zdrowotnymi i mimo że wygrała premierową odsłonę, to kolejne sety padły łupem Rosjanki - 7:6(5), 4:6, 4:6, relacja TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
W ostatniej akcji meczu wiceliderka rankingu, która w poniedziałek oficjalnie spadnie na trzecie miejsce, poszła do siatki i została przelobowana przez Andriejewą. Już w czasie lotu piłki Białorusinka była pogodzona ze swoim losem i szykowała się do wyrzucenia z kieszeni drugiej piłeczki.
Sabalenka jeszcze zerknęła tylko, gdzie wylądowała piłkę i wiedziała, że pojedynek dobiegł końca. Wówczas wyrzuciła drugą z kieszeni i bezradnie stojąc przy siatce czekała na przeciwniczkę. Po podziękowaniu za mecz czym prędzej opuściła kort.
26-latce urodzonej w Mińsku nie udało się powtórzyć zeszłorocznego rezultatu, kiedy to w stolicy Francji dotarła do półfinału. Właśnie z tego powodu po raz pierwszy od dłuższego czasu będzie trzecią rakietą świata.