Walczył z Polakiem o finał Rolanda Garrosa. Nagle zaczął się pakować

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Eurosport / Na zdjęciu: Lorenzo Carboni
Twitter / Eurosport / Na zdjęciu: Lorenzo Carboni
zdjęcie autora artykułu

Tomasz Berkieta wystąpi w finale juniorskiego wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. W półfinale odprawił Lorenzo Carboniego po zaciętym boju. O wyniku rozstrzygnął super tie-break trzeciego seta, w którym doszło do zabawnej wpadki z udziałem Włocha.

Szykuje nam się iście polska sobota (8 czerwca) w stolicy Francji. W finale wielkoszlemowego Rolanda Garrosa powalczą Iga Świątek i Włoszka naszego pochodzenia Jasmine Paolini. Z kolei u juniorów o tytuł powalczy Tomasz Berkieta.

17-latek na paryskich kortach spisuje się doskonale. Za sprawą pięciu zwycięstw stanie przed szansą na największy sukces w karierze. W piątek musiał się napracować, by w półfinałowym pojedynku pokonać Włocha Lorenzo Carboniego.

Premierowa odsłona zakończyła się zwycięstwem Berkiety 7:6(3). W drugiej partii lepszy okazał się Carboni, który zwyciężył po podwójnym błędzie serwisowym rywala. W 12. gemie decydującego seta Włoch nie wykorzystał jednak trzech piłek meczowych i ostatecznie przegrał po super tie-breaku 6:7(4).

ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"

Należy jednak podkreślić, że włoski tenisista przegrał to spotkanie praktycznie dwa razy. O co chodzi? Otóż w super tie-breaku doszło do zabawnej wpadki z jego udziałem.

Carboni zapomniał bowiem, że rywalizacja w nim odbywa się do dziesięciu wygranych punktów. Tym samym przy stanie 7-4 dla Berkiety udał się do swojej ławki i zaczął się pakować. Dopiero interwencja sędziego sprawiła, że Włoch zrozumiał, iż gra będzie jeszcze kontynuowana.

Jednak tenisista z Półwyspu Apenińskiego nie był w stanie odwrócić losów meczu. Ostatecznie nie poprawił już swojego wyniku i tym samym przegrał 4-10. Tym samym to polski zawodnik zmierzy się w finale z rozstawionym z "piątką" Amerykaninem Kaylanem Bigunem. Mecz ten rozpocznie się około godziny 12:30.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty