Sabalenka posłuchała dyktatora?! "On ma nieograniczone możliwości"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
PAP/EPA / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
zdjęcie autora artykułu

Aryna Sabalenka zrezygnowała z walki o złoty medal igrzysk olimpijskich. Ta decyzja wywołała poruszenie nie tylko w środowisku sportowym, ale także politycznym. Czy tenisistka wykonała polecenie Łukaszenki?

- Sabalenka wspiera dyktatora, ani razu nie sprzeciwiła się wojnie w Ukrainie i nie przeciwstawiła się represjom opozycji. Białoruskim sportem rządzi Łukaszenka i jednoosobowo podejmuje najważniejsze decyzje. Nie wykluczałbym, że decyzja o wycofaniu się najbardziej znanej zawodniczki z igrzysk to także jego sprawka - mówi Paweł Łatuszka, szef opozycyjnego Narodowego Zarządzania Antykryzysowego.

Działacz podkreśla, że białoruski dyktator sport traktuje jako politykę i wykorzystuje jako kluczowe narzędzie propagandy. - Czy sportowcy mogą mu odmówić? I tak, i nie. Pamiętajmy jednak, że Sabalenka jest wciąż mocno związana z Białorusią, a wnioski każdy może wyciągnąć sobie sam. Przypominam tylko, że na Białorusi codziennie zatrzymywani są ludzie, których jedynym przewinieniem jest opieranie się woli dyktatora - podkreśla Łatuszka.

Biała flaga i weryfikacja

A jeśli chodzi o start w igrzyskach - zgodnie z wytycznymi MKOl Aryna Sabalenka mogłaby zagrać w turnieju tylko pod neutralną flagą. Dodatkowo musiałaby przejść pomyślnie weryfikację dotyczącą braku związku ze służbami Białorusi oraz nie mogłaby wystartować w deblu.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Polki wracają do gry. Biało-Czerwone dotarły do Hongkongu

Większość sportowców z Rosji i Białorusi nie ma szans na występ w Paryżu, a obostrzenia uznają za upokarzające, co wprost powiedziała trenerka rosyjskich gimnastyczek Walentyna Rodionenko. Z tego też powodu czołowi sportowcy z tych krajów już wcześniej zadeklarowali, że zamierzają pozostać solidarni z rodakami i bojkotować imprezę czterolecia. Niektórzy wprost mówili, że start w Paryżu pod neutralną flagą byłby zdradą ojczyzny.

Ukryty akt solidarności

- Już w samych tłumaczeniach Sabalenki dało się wyczytać, że zniechęciły ją wymagania formalne, które najprawdopodobniej uznała za nie warte zachodu - ocenia z kolei Mieszko Rajkiewicz, ekspert ds. polityki w sporcie z Instytutu Nowej Europy. - Myślę, że zdawała sobie sprawę z wizerunkowych zagrożeń i możliwego ostracyzmu ze strony światowych mediów, które przy okazji igrzysk na pewno chciałyby uzyskać od niej jasną deklarację polityczną. Sama forma sportowa też nie była bez znaczenia. Wykluczałbym jednak, by Sabalenka miała się bać reakcji Łukaszenki, bo represje wobec niej byłyby raczej niemożliwe - przyznaje.

Wciąż nieznana jest ostateczna lista sportowców z Białorusi i Rosji, którzy spełnią warunki narzucone przez MKOl. Wiadomo jednak, że w Paryżu należy się spodziewać zaledwie kilku zawodników z tych krajów. Reszta zmagania obejrzy w telewizji.

Zdaniem ekspertów tenisowych, to jednak nie przesądza, że rezygnacja Sabalenki to właśnie ukryty akt solidarności z pozostałymi sportowcami z jej kraju, którzy przez związki z armią i służbami nie mają szans na wyjazd do Paryża.

Argument sportowy

- Trudno wyczuć prawdziwe pobudki Sabalenki. Być może to sprawy polityczne, ale może także chłodna kalkulacja, bo w Paryżu rzeczywiście raczej nie miałaby szans na medal. Na mączce spisuje się przeciętnie i traci sporo ze swoich atutów. Przypuszczam, że sama nie liczyła na medal i wiedziała, że nie byłaby najgroźniejszą rywalką dla Igi - przyznaje Tomasz Wolfke, tenisowy ekspert.

- Inna sprawa, że Sabalenka ma właśnie burzliwy okres w życiu osobistym, przecież jej były narzeczony spadł z balkonu i zmarł, może więc potrzebuje odpoczynku i uznała, że najsensowniej będzie rozpocząć przygotowania do US Open - dodaje Wolfke.

Ekspert przypomina też, że wcześniej już wielokrotnie mówił, że jest zdania, że Białorusini i Rosjanie nie powinni pojawić się w Paryżu. - Dlatego cieszy mnie decyzja Sabalenki bez względu na powody.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Co z Lewandowskim? Kluczowe dni kapitana Trener Austrii przed meczem z Polską

Źródło artykułu: WP SportoweFakty