Dwa oblicza spotkania Hurkacza. Polak mógł uniknąć kontuzji?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
zdjęcie autora artykułu

- Można ten mecz podzielić na etapy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Radosław Szymanik. Czy Polak mógł uniknąć kontuzji? - To, co się stało, nie miało znaczenia tak naprawdę, gdyż mogło się wydarzyć w każdym momencie - przekonuej ekspert.

W tym artykule dowiesz się o:

Bardzo dramatycznie przebiegało spotkanie pomiędzy Hubertem Hurkaczem a Arthurem Filsem w drugiej rundzie Wimbledonu. Nie chodzi nawet o sam uraz Polaka, przez który ostatecznie skreczował, co oczywiście w konsekwencji oznacza odpadnięcie z turnieju, ale także o to, co działo się do tego momentu (więcej TUTAJ). Przypomnijmy, że pierwsze dwa sety wygrał Francuz 7:6(2), 6:4.

Dwa oblicza pojedynku Hurkacza

- Można ten mecz podzielić na etapy. Po pierwsze Fils grał świetnie jakościowo i bardzo szczęśliwe spotkanie. Przez pierwsze dwa sety wszystkie ważne punkty nie dość, że były rozgrywane dobrze, to jeszcze 20-latek miał dużo szczęścia w decydujących sytuacjach. Hubert troszkę po tym przegranym tie-breaku się wycofał. Był zbyt defensywny i to wykorzystał jego rywal - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Radosław Szymanik, trener i były kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa.

Następnie do głosu doszedł wrocławianin i to on był zdecydowanie lepszy. 27-latek w trzeciej partii triumfował pewnie 6:2, przełamując przeciwnika dwukrotnie. W kolejnym secie nasz zawodnik prowadził w pewnym momencie 5:3, a przy stanie 5:4 miał nawet piłki setowe. Wydawało się, że już nic nie powinno stanąć na przeszkodzie Polaka, który się rozpędzał. Francuz z kolei coraz bardziej się denerwował i popełniał błędy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

- W trzecim secie Hurkacz zaczął przeważać i rozwinął to w czwartym. De facto wydaje mi się, że wypuścił go trochę z rąk. Też nie grało mu się komfortowo. Wiatr nie był przyjemny i było widać, że także rozdawał karty. Myślę, że to były dwa różne oblicza tego pojedynku - przekonuje nasz rozmówca.

Pechowa decyzja?

Ostatecznie oponent siódmego tenisisty rankingu ATP zdołał wyrównać, a przy jego prowadzeniu 9:8 w tie-breaku pochodzący z Wrocławia zawodnik skreczował, co oznaczało koniec konfrontacji. Wszystko było spowodowane urazem, którego Hurkacz nabawił się przy wygranej akcji na 8:7. Polak popisał się genialną robinsonadą. Niektórzy mogą jednak powiedzieć, że chwilę wcześniej mógł zachować się inaczej, dzięki czemu wywalczyłby pewniejszy punkt, a przede wszystkim nie naraził się na kontuzję.

- Każdy z zawodników rozwiązuje sytuacje na swój sposób. To jest jego decyzja. Zagrał, jak zagrał, ostatecznie zdobył punkt. To, co się stało, nie miało znaczenia tak naprawdę, gdyż mogło się wydarzyć w każdym momencie - kontruje ekspert.

Trudno w tym momencie określić, co tak naprawdę ze zdrowiem 27-latka i kiedy wszystko dokładnie się zadziało. Problem mógł pojawić się w trakcie wstawania, ale również chwilę wcześniej. W tym momencie pozostaje czekać na kolejne informacje. Wówczas będzie można dyskutować o długości przerwy.

Na uwagę zasługuje też rzucanie się Hurkacza po wiele piłek. Wrocławianin zrobił to nawet po doznaniu urazu, co mogło wydawać się trochę nieodpowiedzialne.

- Przy takich emocjach trudno mówić, czy coś jest szalone. Hubert tak, a nie inaczej reaguje. Jest ultrasprawnym sportowcem, więc sobie na to pozwala. Boris Becker się rzucał i nic mu się nie działo. Ta nawierzchnia jest najbardziej przyjemna oraz bezpieczna, jeśli chodzi o takie rzeczy. Zmiany kierunku ruchu na trawie nie są łatwe, a mówimy tu o prawie dwumetrowym facecie - podsumowuje Radosław Szymanik

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: - Rodzinny dramat słynnej tenisistki. Takie wieści w trakcie Wimbledonu - Ogromny kryzys Linette i Fręch. Były tenisista mówi o ich ograniczeniach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty