Tłum kibiców na spotkaniu ze Świątek. "Wiem, co mogłam zrobić lepiej"

WP SportoweFakty / Mateusz Puka
WP SportoweFakty / Mateusz Puka

Smutek po przegranym półfinale zaczyna ustępować radości z okazji zdobycia brązowego medalu - tak w skrócie można podsumować wizytę Igi Świątek w Domu Polskim tuż po odebraniu medalu. Zawodniczka zdradziła pierwsze wnioski po olimpijskim turnieju.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Pierwsze publiczne wystąpienie naszej najlepszej tenisistki od czasów zakończenia rywalizacji na kortach Rolanda Garrosa było jednym z ważniejszych wydarzeń soboty w Paryżu. Wszyscy byli ciekawi, jak dzień przerwy od sportowych emocji wpłynie na Igę Świątek i czy z perspektywy czasu będzie w stanie bardziej docenić swój sukces.

Okazuje się, że czas nie zaleczył wszystkich ran, a najlepsza tenisistka świata choć uśmiechała się nieco częściej niż podczas ostatniego tygodnia, to wciąż nie była w idealnym nastroju. - To zajmie jej pewnie jeszcze trochę czasu - tłumaczył swoją zawodniczkę trener Tomasz Wiktorowski.

Ona sama skupiła się na wnioskach, które postara się wyciągnąć z olimpijskiego turnieju w Paryżu.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kolejne medalowe nadzieje Polski? "To byłaby sensacja"

- Wiem już, co mogłam zrobić lepiej i parę rzeczy na pewno bym poprawiła. Wiele rzeczy trzymałam przez cały turniej w sobie, a tego nie powinnam robić. Niewiele osób w Polsce zmagało się z taką presją. Niektórzy uważali to za pewnik, że wyjadę stąd z medalem. Być może byłoby lepiej, gdym następnym razem sama mogła się jej pozbyć. Mój team wykonał znakomitą pracę, a pretensje mogę mieć jedynie do siebie - przyznała sama zawodniczka.

Duże obciążenie psychiczne, z którym tenisistka zmagała się przez cały turniej przewijało się w rozmowach zresztą kilka razy. Po jednym z pytań Świątek wytłumaczyła, co dokładnie było dla niej największym problemem.

- Właśnie takie pytania sprawiły, że ten turniej był dla mnie bardzo wymagający. Następnym razem muszę się skupić bardziej na sobie, a nie na myśli, że gram dla Polski - wyjaśniła zawodniczka, gdy została zapytana o jej progres podczas kolejnych igrzysk i szansę na złoty medal już za cztery lata w Los Angeles.

Gdy zawodniczka wypełniła już obowiązki medialne, wyszła kibiców do zgromadzonych wokół budynku. Rozdała kilkanaście autografów i po około 40 minutach opuściła Dom Polski. Świątek w Paryżu zostaje do wtorku, a do tego czasu ma odwiedzić co najmniej kilka aren sportowych i kibicować swoim rodakom. - Na razie tenisa się naoglądałam, więc chętnie wykorzystam ten czas na kibicowanie przedstawicielom innych dyscyplin - przyznała z uśmiechem. Polka będzie miała nieco więcej czasu na wypoczynek, bo już wiadomo, że w najbliższym czasie nie wystartuje w turnieju WTA w Toronto.

Czytaj więcej:
Fibak o Świątek: Była inna
Najgorszy scenariusz. Polacy rozbici

Źródło artykułu: WP SportoweFakty