Z pewnością nie tak Iga Świątek wyobrażała sobie swój start w US Open. Na inaugurację turnieju liderka rankingu WTA w męczarniach pokonała Kamillę Rachimową 6:4, 7:6(6), choć jej rywalka była notowana zdecydowanie niżej.
Dlatego też przed starciem z Eną Shibaharą mogła pojawić się niepewność co do dyspozycji Polki. Tym razem nasza reprezentantka zamknęła usta krytykom i w pewny sposób rozprawiła się z Japonką 6:0, 6:1, kończąc rywalizację w zaledwie 65 minut.
Po meczu Świątek tryskała dobrym humorem. Przed kamerami Eurosportu 23-latka zdradziła, że treningi, które odbyła po meczu z Rachimową, przyniosły zamierzony efekt. Dodała też, iż podobny plan jest także teraz, po starciu z Shibaharą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
- Skoncentruję się, żeby znowu szlifować te rzeczy, które szlifowałam wczoraj (28 sierpnia, przyp. red.). Zobaczymy, jak będzie wyglądać kolejny mecz - powiedziała. - A co szlifowałaś wczoraj? - dopytywał Paweł Kuwik, dziennikarz Eurosportu.
Świątek po otrzymaniu tego pytania uśmiechnęła się i dopiero po chwili odpowiedziała. - Nie powiem, bo okaże się, co mi nie wychodzi - rzuciła (wideo z omawianej sytuacji możesz zobaczyć na końcu artykułu).
Dodajmy, że numer jeden kobiecego tenisa w trzeciej rundzie ostatniego w tym roku turnieju wielkoszlemowego zmierzy się z Rosjanką, Anastazją Pawluczenkową. Spotkanie zaplanowano na sobotę (31 sierpnia).
Zobacz także:
"Walczyłem sam ze sobą". Carlos Alcaraz szczery po sensacyjnej porażce