Iga Świątek awansowała w nocy z soboty na niedzielę do czwartej rundy tegorocznego US Open. Rozstawionej z numerem pierwszym liderki rankingu WTA nie zabraknie w drugim tygodniu turnieju. W trzech dotychczasowych meczach Polka nie przegrała seta.
Przeciwniczkami Igi Świątek w Nowym Jorku były kolejno Kamilla Rachimowa, Ena Shibahara i Anastazja Pawluczenkowa. Pojedynek w trzeciej rundzie zakończył się po godzinie i 35 minutach. Wydarzenia na korcie były generalnie pod kontrolą zawodniczki z Polski.
Do jednej z najciekawszych sytuacji doszło w piątym gemie pierwszego seta. Iga Świątek odbierała w nim serwisy Anastazji Pawluczenkowej. Wyglądało na to, że Polka zagrała za krótko i zdecydowanie ułatwiła zapunktowanie Rosjance. To jednak było tylko złudzenie. Anastazja Pawluczenkowa niepotrzebnie poczekała na kozioł, ponieważ po nim piłka nabrała takiej rotacji, że wróciła na stronę Polki. Przeciwniczka nie zdążyła na to w żaden sposób zareagować.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Niesamowite. To będzie punkt, który będzie wracał i dobijał Pawluczenkową w social mediach. Uśmiechnęła się nawet pani arbiter. Piłka dostała takiej rotacji, że wróciła - opowiadał Marek Furjan komentujący mecz w Eurosporcie.
Towarzyszący Furjanowi w kabinie komentatorskiej Lech Sidor powiedział, jakie istniało rozwiązanie problemu dla Pawluczenkowej. - Widzieliśmy w tenisie męskim nie raz, nie dwa jedyne wyjście z takiej sytuacji. Trzeba przeskoczyć przez siatkę i trzepnąć piłkę z góry zanim dotknie kortu po stronie odbierającej. To jednak trzeba zareagować błyskawicznie - powiedział Sidor.
Zobacz niezwykły return w meczu Igi Świątek:
Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia