Sobotni wieczór przyniósł kolejny wielki moment w karierze Aryny Sabalenki. Białorusinka sięgnęła po tytuł na kortach US Open, pokonując po emocjonującym finale 7:5, 7:5 Jessicę Pegulę. Wywalczyła tym samym trzecie wielkoszlemowe trofeum w karierze. Początkiem roku wygrała bowiem Australian Open, gdzie była najlepsza również w ubiegłym sezonie.
Wiceliderka rankingu WTA podczas tournée za oceanem zaprezentowała świetną formę. Choć w Toronto odpadła w ćwierćfinale, później odniosła 12 zwycięstw z rzędu, triumfując po drodze w Cincinnati. W ówczesnym finale również pokonała Pegulę.
Podczas pomeczowej konferencji prasowej Sabalenka nie kryła ogromnej radości. Zdradziła też, że kluczem do sukcesu było odpowiednie podejście mentalne do stawki tego pojedynku. - Dzisiaj cały czas przypominałam sobie, że to jest finał US Open. W trudnych chwilach starałam się być silna, przypominać sobie, że przeszłam przez wiele rzeczy i że jestem wystarczająco silna, aby poradzić sobie z tą presją - stwierdziła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz
Białorusinka, triumfując w US Open, ponownie zapisała się na kartach historii tenisa. Jak powiedziała, realizuje tym samym cel, który założyła po śmierci swojego taty.
- Po stracie ojca moim celem było zapisanie mojego nazwiska w historii tenisa. Za każdym razem, gdy widzę swoje nazwisko na trofeum, czuję się bardzo dumna z siebie, z mojej rodziny, która nigdy nie zrezygnowała ze spełnienia mojego marzenia i zrobiła wszystko, co mogła, abym mogła grać. Miałem taką okazję w życiu, to wiele znaczy. To zawsze było moje marzenie. Nadal nie mogę uwierzyć we wszystko, co udało nam się osiągnąć - podsumowała trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa.
Sabalenka w ostatnich latach notuje znakomitą statystykę w turniejach Wielkiego Szlema. Od US Open w 2022 roku praktycznie za każdym razem melduje się bowiem przynajmniej w półfinale tych zmagań. Jedynym wyjątkiem była tegoroczna rywalizacja na kortach Rolanda Garrosa, którą zakończyła na ćwierćfinale.
Zobacz także:
Nie ma litości. Znów uderzył w Igę
Dosadne słowa Jessiki Peguli o Arynie Sabalence