Jednocześnie strach pomyśleć, co by się stało, gdyby trafiło na kogoś innego.
A mianowicie na kogoś, kto ma mniejsze zasoby i możliwości udowodnienia swojej niewinności. W otoczeniu Igi Świątek po tym, jak Polka otrzymała maila z pozytywnym wynikiem próbki badania dopingowego, ruszyli do pracy ludzie jej szerokiego sztabu. Badano lek, którego zanieczyszczenie podejrzewano, swoje robili też prawnicy. Dzięki tej reakcji Iga szybko udowodniła swoją niewinność. Ale bomba atomowa zdążyła wybuchnąć i wprowadzić niebywałe zamieszanie.
A co by było w przypadku zawodniczki czy zawodnika z mniejszymi zasobami ludzi i środków na dojście do prawdy? To proste. Zawieszenie byłoby dłuższe lub w ogóle taka osoba nie udowodniłaby swojej niewinności. Procedury nie nadążają więc za rzeczywistością.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Arek Dudziak, mój redakcyjny kolega, napisał w sierpniu: "Tenisowe władze potraktowały lidera rankingu ATP [Jannika Sinnera - przyp. red.] jak króla, mimo że wykryto u niego środki zakazane. Za podobne przewinienia innym łamano kariery. Jedną z takich osób był Kamil Majchrzak. Jestem zdruzgotany" - napisał.
Coś w tym jest. Oczywiście te dwie sprawy były nieco inne. Jeszcze inne są okoliczności dotyczące próbki Igi Świątek. Ale nie ulega wątpliwości, że możliwości szybkiego działania, jakimi dysponuje Polka, są nieporównywalnie większe niż w przypadku tenisistek ze znacznie odleglejszych miejsc rankingu WTA.
I oczywiście całe szczęście, że Iga miała szansę na błyskawiczną reakcję. Zawieszenie za niewinność już jest co najmniej kontrowersyjne, a co dopiero, gdyby "kara" była wyższa. Chodzi o to, aby dolegliwość kar nie była mniejsza niż dotąd, jednak również o to, aby nie karać tych, którzy na karę nie zasłużyli.
Zawieszenie jest czymś w rodzaju aresztu tymczasowego dla podejrzewanego o przestępstwo. Tyle że nie powinno się go stosować, kiedy nie mamy pewności o winie. Doping to obrzydliwa próba wypaczenia wyników. Brak szacunku do innych, samego siebie, a przede wszystkim kibiców. Dobrze jednak, aby kar nie stosować wobec tych, którzy dopingu nienawidzą tak samo, jak większość kibiców.
Dawid Góra, szef redakcji WP SportoweFakty