Środową rywalką Igi Świątek na Grandstandzie była Sorana Cirstea. Choć nasza tenisistka legitymowała się przed tym meczem perfekcyjnym bilansem 4-0, to doświadczona Rumunka potrafi stawić opór i sprawić duże problemy.
Nasza reprezentantka wygrała pierwszego seta 6:4. W drugim szybko zdobyła przełamanie i prowadziła 1:0. Wówczas doszło do bardzo kiepskiego gema serwisowego w jej wykonaniu, który zakończył się utratą podania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Fornal i Kłos w świetnych humorach
Świątek popełniła dwa podwójne błędy i zrobiło się 0-30. Wówczas znów się pomyliła, wyrzucając piłkę w aut. W tym momencie Polka nie wytrzymała, a z jej usta dało się słyszeć głośne przekleństwo - "Ku***!".
- Komentarz mocny. Ale szybciutko uciekły te punkty - skomentował na antenie Canal+ Sport Żelisław Żyżyński.
Komentująca wraz z nim to spotkanie Joanna Sakowicz-Kostecka stwierdziła krótko: - Te błędy zabierają radość.
Sędziująca to spotkanie Julia Ignatczenko nie zareagowała na przekleństwo ze strony Świątek i nie upomniała Polki ostrzeżeniem. Arbitrzy są z reguły obeznani z tym, co oznaczają mocne słowa wypowiadane przez graczy w różnych językach. Przeklinanie jest bowiem karane grzywną zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Przypomnijmy, że Świątek została już w tym roku ukarana za mocne słowa wypowiedziane na korcie. Miało to miejsce podczas przegranego boleśnie pojedynku (1:6, 1:6) z Coco Gauff w Madrycie. Wyraźnie sfrustrowana wykrzyczała wówczas: "Ku***! Dlaczego no?! Co za gów**!" (więcej tutaj).
Ostatecznie Świątek pokonała Cirsteę 6:4, 6:3 i awansowała do ćwierćfinału turnieju Cincinnati Open 2025.