Spotkanie to miało miejsce już w pierwszej rundzie. Do rozstrzygnięcia trzech premierowych odsłon były potrzebne tie-breaki. Dwie kolejne zakończyły się z kolei po dziesięciu gemach. Choć wydawało się, że do kolejnego etapu awansuje rozstawiony z numerem 23. Karen Chaczanow, który w piątej odsłonie prowadził 4:0, tak się nie stało.
Kapitalny powrót zanotował bowiem Daniel Evans, który wygrał sześć gemów z rzędu, triumfując w tym arcyciekawym spotkaniu 6:7, 7:6, 7:6, 4:6, 6:4. Panowie po ostatniej piłce byli wyczerpani, ale nie ma się im co dziwić. Każda z partii trwała przynajmniej godzinę, a całe spotkanie aż 5 godzin i 35 minut.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Legenda na ekskluzywnych wakacjach. Pokazał nagrania
Brytyjczyk i Rosjanin dzięki temu ustanowili rekord US Open. Wcześniej żaden mecz w 144-letniej historii nowojorskich zmagań nie trwał bowiem tak długo. Poprzedni rekordowy wynik pochodził z 1992 roku. Półfinał, w którym Stefan Edberg pokonał Michaela Changa, trwał wówczas 5 godzin i 26 minut. Szwed sięgnął później po końcowy triumf.
Zwycięstwo z Chacznowem miało dla Evansa ogromne znaczenie. Pozwoliło mu bowiem zakończyć serię 10. porażek z rzędu. - Przy stanie 0:4 myślałem, że już po mnie. Trochę mi się zrobiło żal samego siebie, ale próbowałem się napędzić. Nie chciałem kończyć kolejnego szlema bez walki, bez charakteru - skwitował po meczu. Brytyjczyk finalnie odpadł w trzeciej rundzie.
Czy podczas rozpoczętej w niedzielę edycji US Open również będziemy świadkami podobnych widowisk? Tego nie wiemy. W poniedziałek rywalizację na nowojorskich kortach rozpoczną Kamil Majchrzak i Magdalena Fręch. We wtorek mecz otwarcia rozegra z kolei Iga Świątek, której rywalką będzie Kolumbijka Emiliana Arango.