Porażka Murraya ze Stanislasem Wawrinką to sensancja na koniec pierwszego tygodnia międzynarodowych mistrzostw Stanów Zjednoczonych. - Nie zagrałem gorzej niż w II rundzie, ale Wawrinka jest znacznie lepszym zawodnikiem niż Brown - przyznał Murray. - Był po prostu lepszy ode mnie. Nie wykorzystałem szans w pierwszym i drugim secie - tłumaczył. Wawrinka o kolejnym rywalu, Samie Querreyu: - Jesteśmy na podobnym poziomie.
Od trzeciego seta Szkot miał problemy z kondycją, co zdziwiło wielu, łącznie z nim samym. - Nie czułem się tak od paru lat, ale kiedyś w końcu może zdarzyć się każdemu. Życie - przyznał. - Nie byłem przecież w strasznej dyspozycji. Jeśli McEnroe mówi, że walczyłem sam ze sobą, to ma trochę racji. Były wielkie mecze, których nie powinienem był wygrać i takie jak dziś, gdy powinienem.
Przed Murrayem w wyścigu po tytuł w Nowym Jorku miał być tylko Roger Federer. - Jest tylu dobrych zawodników w Szlemie. Trzeba pokonać ich wszystkich, nie tylko Rogera i Rafę. Andy mógł być optymistą po serii turniejów na amerykańskich kortach twardych: - Grałem tam znakomity tenis i mogę być z tego zadowolony. Ale nie z tego, co pokazałem teraz. Grałem znakomicie w Australii, potem gorzej aż do Roland Garros, bardzo dobrze w Wimbledonie i także w Ameryce Północnej.
Na trzeci wielkoszlemowy finał poczeka co najmniej do Melbourne. - Nie wiem, czy wygram turniej Wielkiego Szlema. Wiem, że w tym celu dam z siebie stop procent - zapowiedział. Teraz chce odpocząć, a potem zająć się rozwiązaniem sprawy nowego trenera: - W tej kwestii trzeba cierpliwości. Nie mogę panikować, bo przegrałem w III rundzie US Open. Nie będę zatrudniał coacha na szybko, żeby natychmiast coś w swojej grze poprawić. To, czego teraz potrzebuję to przerwa.
Schiavone: Jestem jak Capricciosa
Cytat dnia dla Franceski Schiavone, znów zachwycającej jak podczas Roland Garros. Na pytanie o wyrafinowaną grę, wyróżniającą się na tle schematycznych rywalek, odpowiada: - Nie oferuje może pizzy Margherity, ale już taką Capricciosę z dodatkami jak najbardziej.
Nocny dramat Dementiewej
Przybita Jelena Dementiewa: - To był jeden z najpóźniej przeze mnie granych meczów. Obu nam nie było łatwo, trudno było się skoncentrować, ale Sam okazała się solidniejsza w końcówce - powiedziała po porażce w 1/8 finału przeciw Sam Stosur, która obroniła cztery meczbole. - Walczyłam do końca. Jestem zawiedziona, że przy meczbolach nie zagrałam wystarczająco agresywnie. Generalnie nie chodziło w tym spotkaniu o perfekcyjną grą, chodziło o zwycięstwo.
Llodra: Ziemia wokół falowała
- Pod koniec pierwszego seta poczułem ból w karku i zacząłem widzieć podwójnie. Fizjoterapeuta próbował rozmasować mi kark, próbowałem walczyć, ale nie dało rady - powiedział Michaël Llodra, bohater Francuzów, który musiał poddać mecz z Tommym Robredo. Od dłuższego czasu Llodra gra na środkach przeciwbólowych: - Ale lekarz powiedział, że wziąłem ich już wystarczająco wiele. Nie wiem, jak mogłem tyle wytrzymać. Miałem dziwaczne uczucie: wszystko wokół jakby falowało.
Hiszpania na tak
Nawet wyraźnie cierpiący Llodra przy swoim leworęcznym serwisie sprawiał duże problemy Robredo. - Było ciężko nawet gdy widziałem, że nie jest z nim za dobrze - przyznał Katalończyk, który jest jednym z sześciu reprezentantów Hiszpanii w IV rundzie i o ćwierćfinał zagra z Michaiłem Jużnym. - Ludzie wciąż myślą, że my możemy osiągać dobre wyniki tylko w Paryżu na kortach ziemnych - powiedział. O starciach hiszpańsko-hiszpańskich: - Nawet gdyby po drugiej stronie siatki stał mój brat, to chciałbym go pokonać. To, że z moim rywalem idę dzień wcześniej na obiad, nie ma żadnego znaczenia.
Stawce Hiszpanów przewodzi Rafa Nadal: - Z każdym meczem gram lepiej, a to ważna sprawa w długich turniejach wielkoszlemowych - przyznał po wiktorii nad Gillesem Simonem. Najbardziej zadowolony był z bekhendu, ale nie można nie zwrócić uwagi na jego serwis: - Myślę, że jego to kwestia pewności siebie. Trzy mecze na tak wysokim poziomie serwisowym, tego jeszcze nie było w mojej karierze.
Isner: Teraz Puchar Davisa
John Isner przyznał, że Jużnyj lepiej niż inni odbierał jego serwis. Rosjanin, półfinalista sprzed czterech lat, zrewanżował się za porażkę w Montrealu w ubiegłym sezonie. - Wtedy byłem blisko, ale teraz on startował z handicapem, bo wszyscy wiemy, że grał tutaj z kontuzją. Isner: - Nie dochodziłem do piłek tak jak zwykle, nie czułem, że mogę uderzyć je tak jak powinienem. Mimo troski o kostkę Isner chce grać w meczu barażowym Pucharu Davisa 17-19 września: - To przez moje porażki walczymy o utrzymanie w Grupie Światowej i to ja muszę nas wyciągnąć z tej dziury.
Arnaud Clément, przegrany w III rundzie po pięciosetowym pojedynku z Fishem, zapowiedział kontynuowanie kariery w 2011 roku. - Ten US Open pokazał, że mogę jeszcze grać. Nie przewróciłem jeszcze strony - powiedział Francuz, który w grudniu skończy 33 lata. W ubiegłym roku znak powrotu dał w Sztokholmie, gdzie w eliminacjach pokonał Jerzego Janowicza.