- Przegrywałam z zawodniczkami z pierwszej dziesiątki rankingu albo nawet piątki, więc chyba nie było tak źle. W San Diego byłam bliska zdobycia tytułu. W finale goniłam Kuzniecową, ale w końcówce Rosjanka była za dobra - przyznała tenisistka.
W US Open, podobnie jak przed rokiem, odpadła już w drugiej rundzie. - Zaklęta ta druga runda. Jednak w ubiegłym roku leczyłam kontuzję, więc nie liczmy tego. Tak naprawdę w ogóle nie powinnam wtedy grać. W tym roku przegrałam z Shuai Peng, Chinka miała dzień konia. W Wielkich Szlemach niestety szło mi gorzej niż sezon temu. Za rok będzie trzeba to nadrobić - oceniła.
Więcej w Gazecie Wyborczej.