Pierwszym mistrzem Stanów Zjednoczonych został w 1881 r. Richard Sears. Tytułu bronił do 1887 r., a zatem wygrał siedem kolejnych edycji piewowzoru US Open. Inna sprawa, że w tych heroicznych dla tenisa czasach mistrz z poprzedniego roku grał tzw. challenge round (w USA od 1884 r.), czyli wyzwanie rzucał mu tylko zwycięzca właściwego turnieju. W latach 1920-25 sześć z kolei edycji mistrzostw Stanów Zjednoczonych wygrał Bill Tilden.
Jedynym wynikiem, do którego na arenie międzynarodowej może nawiązywać osiągnięcie Nadala, jest to Guillermo Vilasa z Buenos Aires. Nr 1 w historii argentyńskiego tenisa, kandydat do miana najwybitniejszego tenisisty, który nigdy nie został liderem rankingu po wprowadzeniu tegoż (1973), był najlepszy w rodzinnym mieście w latach 1973-77, gdy to było jednym z punktów cyklu Grand Prix (inny poprzednik ATP Tour to cykl WCT). Vilas wygrał pięć kolejnych edycji listopadowo-grudniowego turnieju o mistrzostwo stolicy, a w 1977 r. po zwycięstwie nad Fibakiem dołożył do kolekcji triumf w turnieju wiosennym (dodanym wtedy do kalendarza, obok tego jesiennego), co łącznie daje mu sześć tytułów w rzeczonym okresie. Sprawę gmatwa fakt, że wiosenny turniej, niewidniejący jeszcze w kalendarzu cyklu zawodowego, Vilas wygrał także w latach 1974-75. Jeżeli przyjmiemy za właściwe naliczenie tytułów w kolejnych edycjach imprezy jesiennej, ma ich Vilas na koncie pięć.
Wątpliwości nie ma w przypadku Wiesława Gąsiorka, mistrza Polski w latach 1959-70, a więc przez 12 lat z rzędu. W 1971 r. w Warszawie Gąsiorek uległ w finale Tadeuszowi Nowickiemu, co miało być symbolem zmiany, jako że ten ostatni dwa lata później został pierwszym Polakiem ujętym w rankingu ATP. Inny polski multimedalista Wojciech Kowalski wygrał sześć kolejnych edycji mistrzostw Polski w latach 1984-89. Co z Jadwigą Jędrzejowską? Nie było na nią mocnych przez osiem z rzędu edycji, w latach 1929-36.