Tenisistka, która wygra będzie miała powody do podwójnego świętowania. Zwycięstwo oznaczać będzie nie tylko wielkoszlemowy tytuł, ale też objęcie przewodnictwa w rankingu WTA. Szarapowa do finału pierwszej lewy Wielkiego Szlema awansowała po raz trzeci i powalczy o swój drugi triumf (2008). Rosjanka, która ma szansę ponownie zostać numerem jeden rozgrywek (po raz ostatni była nią w czerwcu 2008 roku), w swoim dorobku ma jeszcze dwa inne wielkoszlemowe tytuły (Wimbledon 2004, US Open 2006). Azarenka to debiutantka w finale Wielkiego Szlema w singlu, lecz ma w swoim dorobku trzy deblowe finały, z czego dwa w Melbourne (2008, 2011) oraz dwa tytuły w grze mieszanej, a także finał Australian Open 2007.
Szarapowa w drodze do siódmego w karierze wielkoszlemowego finału odprawiła Giselę Dulko, Jamie Hampton, Andżelikę Kerber, Sabinę Lisicką i Jekaterinę Makarową oraz wzięła rewanż na Petrze Kvitovej za porażkę w decydującym meczu w Wimbledonie 2011. Azarenka poradziła sobie z Heather Watson, Casey Dellacqua, triumfatorką turnieju w Hobart Moną Barthel, Ivetą Benešovą, Agnieszką Radwańską i obrończynią tytułu Kim Clijsters. Obie tenisistki na korcie spędziły bardzo podobną ilość czasu: Rosjanka dziewięć godzin i 23 minuty, zaś Białorusinka o 21 minut mniej.
22-letnia Azarenka sezon rozpoczęła od triumfu w Sydney i jest niepokonana od 11 meczów. Białorusinka w sobotę powalczy o swój 10. tytuł (bilans finałów 9-8). Starsza o dwa lata Szarapowa legitymuje się bilansem finałów 24-13. Obie w tym roku w Melbourne imponują spokojem i konsekwentnym realizowaniem planu taktycznego. Obie są wielkimi wojowniczkami, które zaciekle walczą o każdy punkt i wydają przy tym z siebie mnóstwo decybeli. Jaki będzie wynik tej konfrontacji, tego nie wiem nikt. Jedno wiadomo na pewno, będzie to najgłośniejszy finał w historii Wielkiego Szlema. Jeśli poziom sportowy będzie dobry kangury może jakoś te wrzaski przetrwają. Bilans bezpośrednich meczów Białorusinki i Rosjanki jest remisowy (3-3).
Szarapowa w całym turnieju dała się przełamać dziewięć razy (obroniła 31 z 40 break pointów) oraz zapisała na swoje konto 138 kończących uderzeń przy 167 niewymuszonych błędach. Azarenka w pierwszych czterech meczach odparła komplet sześciu break pointów, ale już w spotkaniach z Radwańską i Clijsters oddała podanie dziewięć razy. Białorusince zanotowano 128 kończących uderzeń oraz 142 błędy własne, z czego 78 w konfrontacjach z Polką i Belgijką. Liczby przemawiają za Szarapową, która w całym turnieju gra bardzo równo, podczas gdy Azarenka w dwóch ostatnich meczach prezentowała spore wahania. Liczby jednak kwestii tytułu nie rozstrzygają, o wszystkim zadecyduje bój na korcie. Doświadczenie każe faworyzować Szarapową, ale tak też było w finale Wimbledonu 2011, a jednak lepsza od Rosjanki okazała się Kvitová. Czy Białorusinka weźmie przykład z Czeszki i przeżywając swój pierwszy raz w finale Wielkiego Szlema (w singlu) wykona skok po wiktorię? Czy może jednak zahartowana w bojach i zmotywowana szansą powrotu na tron Szarapowa pójdzie za ciosem ponownie zostając królową Melbourne?
Rod Laver Arena:
godz. 4:00 polskiego czasu
Taylor Townsend (USA, 4) - Julia Putincewa (Rosja, 4), finał singla juniorek
Luke Saville (Australia, 1) - Filip Peliwo (Kanada), finał singla juniorów
nie przed godz. 9:30 polskiego czasu
Wiktoria Azarenka (Białoruś, 3) - Maria Szarapowa (Rosja, 4), bilans 3-3
Bob Bryan (USA, 1) / Mike Bryan (USA, 1) - Leander Paes (Indie) / Radek Štěpánek (Czechy)