Polacy podbijają niebieską mączkę w Madrycie: sztuka wygrywania mimo złego dnia

- To ważne, że z rywalami, którzy są numerem jeden na świecie, i po tym tygodniu też będą numerem jeden, nasi wygrali mecz, nie prezentując swojego najlepszego tenisa - mówi portalowi SportoweFakty.pl po meczu półfinałowym w Madrycie Radosław Szymanik, trener Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga.

Lepszy nie zawsze wygrywa: - Nasi dzisiaj [w piątek] zagrali gorzej niż wczoraj [w ćwierćfinale]. Nestor z Mirnym natomiast zagrali dużo lepiej niż z Paesem i Stěpánkiem. My nie graliśmy jeszcze na żadnym z kortów na dużych stadionach, ale po tym, jak widziałem mecz Karoliny [Woźniackiej] z Barthel, wiedziałem, że kort jest bardzo śliski. Serwisy musiały tutaj rządzić. Choć to przeciwnicy lepiej serwowali od nas. Nasi ten mecz wyrwali przeciwnikom z gardła przeciwnikom.

Matkowski: W Madrycie zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w karierze
Polscy debliści: siódme zwycięstwo z rzędu, pokonali drugi debel świata

Błędy Nestora w kluczowych momentach: - Nestor nas wpuścił do gry w pierwszym secie, serwując dwa podwójne błędy i mecz też zakończył podwójnym błędem. To wszystko mimo tego, że oni mieli wyższy procent serwisu, dużo skuteczniej wygrywali swoje gemy. Przez to, że nasi mieli słaby początek pierwszych serwisów, tamci się wgrali w return. Nasi musieli przy każdym swoim serwisie trochę walczyć o swoje, mało było gemów łatwych. Aczkolwiek gra się często tak, jak przeciwnik pozwala.

O ciasnym meczu: - Mecz był najbardziej ciasny, jak tylko można to sobie wyobrazić. Tie breaki w dwóch setach plus super tie break. Można grać dłużej jeszcze tylko ten meczowy tie break, bo już bardziej regulaminowo się meczu deblowego rozciągnąć nie da. Ale jak się spojrzy na statystyki, to lepsze mieli ci, co przegrali mecz.

Sztuka wygrywania: - Jeśli to nie był najlepszy dzień Mariusza i Marcina, a mimo to potrafili wygrać, to jestem tym bardziej zadowolony. Jestem zadowolony z ich postawy. Dlatego, że się nie układało i cały czas trzeba było gonić - po przegranym secie, gdy nie było żadnych szans na przełamanie w drugim, kiedy nasi nie spuścili głowy. Nie spuścili głowy, gdy mieli 6-4 w drugim tie breaku i nie udała im się piłka przy przy 6-5 na serwisie Marcina. To ważne, że z rywalami, którzy są numerem jeden na świecie [w indywidualnym rankingu deblowym] i będą numerem jeden po tym tygodniu, nasi wygrali mecz, w którym nie prezentowali swojego najlepszego tenisa.

Zwycięstwo nad mistrzami Rolanda Garrosa w Barcelonie: - Tam mecz miał trochę inny przebieg, bo to nasi wzięli seta, drugiego niby przegrali do zera, ale tak naprawdę to przegrali w tej partii trzy decydujące piłki, a potem skończyli tie breaka do sześciu, czyli nie było takiej dramaturgii.

Horia Tecău i Robert Lindstedt, finałowi rywale: - Będą decydować też serwisy, oczywiście. Myślę, że to będzie bardzo wyrównany mecz, tak jak półfinał. Bo Lindstedt i Tecău grają tutaj bardzo dobrze. Cudem wprawdzie wygrali swój pierwszy mecz, mając seta w plecy, potem 0-40 przy 5:5. Trenowaliśmy z nimi tutaj przed turniejem, graliśmy sparing, prezentowali się bardzo dobrze. Wiem już, czego się mamy spodziewać. Wiem, jakie są ich mocne bronie: obydwaj bardzo dobrze serwują, a Lindstedt też świetnie returnuje, co pokazuje przez cały turniej. Myślę, że dyspozycja serwisowa będzie decydować o wyniku. Jeżeli oba deble będą serwować na swoim dobrym poziomie, to będziemy mogli się spodziewać co najmniej dwóch tie breaków.

Komentarze (1)
avatar
RvR
13.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dali radę panie Radku! Dali radę!