Aż trzech z ośmiu ćwierćfinalistów tegorocznej edycji turnieju to zawodnicy "Trójkolorowych": Jo-Wilfried Tsonga, Gilles Simon oraz Michael Llodra. W 26-letniej historii turnieju w hali Bercy gospodarze jeszcze nigdy nie mogli pochwalić się tak licznym gronem reprezentantów w tej fazie turnieju.
Po dwóch latach, w czwartek przerwana została (w znacznej mierze dzięki Jerzemu Janowiczowi) hegemonia "Wielkiej Czwórki" współczesnego tenisa, która w ostatnich sezonach między sobą rozstrzygała losy wszystkich zawodów ATP Masters 1000. Ostatnią imprezą tej rangi, którą wygrał niżej notowany gracz był... ten sam turniej w Paryżu, wygrany w 2010 roku przez Robina Söderlinga.
W III rundzie z turniejem pożegnał się Juan Martín del Potro, pokonany 6:4, 6:3 przez Llodrę. - Byłem trochę zmęczony, ale to normalne. Mój przeciwnik grał dziś agresywniej ode mnie, zasłużył na zwycięstwo. Nijak nie umniejszę zasług rywala - powiedział po meczu Del Potro, który odczuwał skutki solidnej porcji meczów rozegranych w ostatnich tygodniach (Argentyńczyk wygrał imprezy w Wiedniu i Bazylei).
Cenne zwycięstwo odniósł Janko Tipsarević, który uporał się 6:3, 3:6, 6:3 z Juanem Mónaco. Serb będzie ćwierćfinałowym przeciwnikiem Jerzego Janowicza. Do ćwierćfinału awansował także Jo-Wilfried Tsonga, po zwycięstwie 7:6(4), 7:6(3) z Nicolásem Almagro. Francuz w całym pojedynku nie wypracował ani jednej szansy na przełamanie rywala, ale w obu tie breakach był wyraźnie lepszy od Hiszpana.
- Myślę, że nie grałem dziś szczególnie dobrze, ale niezwykle zależało mi, żeby korzystnie się zaprezentować. Walczyłem jak tygrys, nawet gdy sytuacja nie układała się po mojej myśli - przyznał na pomeczowej konferencji szczęśliwy Tsonga.
Wygrane Tsongi i Tipsarevicia spowodowały, że obaj tenisiści zakwalifikowali się do kończących sezon Finałów ATP World Tour, zajmując ostatnie dwa miejsca w stawce. Tsonga zagra w tym prestiżowym turnieju po raz trzeci, zaś dla Tipsarevicia będzie to debiut w roli pełnoprawnego uczestnika imprezy (w ubiegłym sezonie zastąpił kontuzjowanego Andy'ego Murraya).
- Nie bałem się, że mógłbym się nie zakwalifikować. Tak naprawdę, to nawet o tym nie myślałem, jestem całkowicie skupiony na turnieju w Paryżu - komentował swój awans Francuz.
Czwartkowe rozstrzygnięcia byłby ciosem dla "Wielkiej Czwórki" z jeszcze innego powodu. Jej reprezentanta zabraknie w ćwierćfinale turnieju ATP Masters 1000 po raz pierwszy od sześciu lat! Poprzednio doszło do takiej sytuacji w roku 2006 w... Tak, w Paryżu.
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl