Lucie Safarova pokonała Anę Ivanović po raz czwarty z rzędu (po raz drugi w sezonie) i dała Petrze Kvitovej, ostatnio chorej na zapalenie oskrzeli, komfort przed potyczką z Jeleną Janković. Mistrzyni Wimbledonu 2011 od stanu 2:4 w I secie wygrała 10 z 11 kolejnych gemów i jest niepokonana w Pucharze Federacji już od 11 gier (ostatniej porażki doznała w 2010 roku z Flavią Pennettą). Czeszki potrzebują już tylko jednego zwycięstwa (Kvitova w pierwszej niedzielnej grze zagra z Ivanović), by zdobyć siódmy tytuł i drugi z rzędu. Serbki, które w rozgrywkach zadebiutowały w 1995 roku, w finale grają po raz pierwszy.
W piątym gemie Kvitová obroniła jednego break pointa, ale pięknym minięciem za pomocą bekhendowego slajsa Janković uzyskała drugiego, przy którym Czeszka popełniła podwójny błąd. W szóstym gemie Serbka wróciła z 0-30 i prowadziła 4:2, ale dziewięć kolejnych gemów padło łupem mistrzyni Wimbledonu 2011. Czeszka mecz zakończyła w 10. gemie II seta, po tym jak przy drugim meczbolu (przy pierwszym popełniła podwójny błąd) Janković wyrzuciła bekhend. Leworęczny forhend Kvitovej funkcjonował bez zarzutu (17 kończących uderzeń, a w sumie 28). Czeszka popełniła o dwa niewymuszone błędy więcej niż Serbka, która za to miała tylko 15 piłek wygranych bezpośrednio.
Ivanović pierwsze trzy serwisowe gemy w meczu z Šafářovą rozpoczynała od prowadzenia 40-0, ale spokojna o wynik była tylko raz, gdy w piątym gemie nie straciła punktu. W pierwszym gemie Serbka obroniła break pointa, a w trzecim dała się przełamać robiąc dwa podwójne błędy z rzędu. Była liderka rankingu odrobiła stratę kontrą forhendową po krosie, ale w siódmym gemie Šafářová wspaniałym returnem bekhendowym po linii zaliczyła przełamanie, które okazało się być kluczowe. Chwilę wcześniej przy własnym podaniu Czeszka wróciła z 0-30 serwując na koniec asa, by w 10. gemie nie wykorzystać dwóch pierwszych piłek setowych (przy pierwszym zrobiła podwójny błąd). Trzeciego setbola reprezentantka gospodarzy już spożytkowała krosem forhendowym.
W gemie otwarcia II seta Ivanović oddała podanie robiąc podwójny błąd, a w drugim Šafářová wróciła z 15-40 i prowadziła 2:0. W trwającym blisko dziewięć minut siódmym gemie (20 rozegranych piłek) Serbka obroniła cztery break pointy, by na koniec popisać się dwoma krosami forhendowymi. W kolejnym fascynującym gemie (14 piłek) Ivanović miała trzy szanse na odrobienie straty przełamania, ale Šafářová obroniła się wolejem bekhendowym (chwilę wcześniej zasmeczowała we własną część kortu), krosem forhendowym i wygrywającym serwisem. Czeszka poszła na całość i dwoma najwyższej klasy forhendami zamknęła pierwszą grę finału przy podaniu Serbki. W ciągu jednej godziny i 41 minut Šafářová zapisała na swoje konto 31 kończących uderzeń (20 z forhendu) robiąc przy tym ledwie 18 niewymuszonych błędów. Ivanović 23 piłki wygrane bezpośrednio i 32 błędy własne.
- Kiedy przegrywałam 2:4 przytrafił mi się wspaniały gem serwisowy. Byłam na siebie zła, ale to była dobra złość - myślę, że mam to po mamie - powiedziała Kvitová. - Jelena grała dobrze, nie popełniała wcześniej błędów, więc wiedziałam, że muszą takie przyjść. Czekałam na jakieś okazje i próbowałam przyspieszyć moją grę. - Nie mogłem prosić o więcej - nie ukrywał zadowolenia kapitan drużyny Czech Petr Pala. - Dziewczyny zaliczyły świetny występ. Jesteśmy pewni siebie, ale musimy być gotowi na jutro. Nie możemy kogoś nie doceniać, ponieważ gramy przeciwko wspaniałej drużynie. Potrzebujemy jednego punktu i mamy trzy szanse.
Czechy - Serbia 2:0, kort twardy (Novacrylic Ultracushion®) w hali, O2 Arena, Praga (Czechy)
Gra 1.: Lucie Šafářová - Ana Ivanović 6:4, 6:3
Gra 2.: Petra Kvitová - Jelena Janković 6:4, 6:1
Gra 3.: Petra Kvitová - Ana Ivanović
Gra 4.: Lucie Šafářová - Jelena Janković
Gra 5.: Andrea Hlaváčková / Lucie Hradecká - Bojana Jovanovski / Aleksandra Krunić