Po porannych opadach deszczu organizatorzy zdecydowali się odwołać spotkania Grupy B i D, które jako pierwsze miały się odbyć na kortach Miejskiego Klubu Tenisowego w Ejlacie. Popołudniowa seria gier (Grupy A i C) rozpoczęła się z godzinnym opóźnieniem, kiedy to na korcie numer 1 pojawiły się reprezentantki Polski i Rumunii.
Urszula Radwańska pokonała Cristinę Dinu w dwóch partiach, choć w I secie nie obyło się bez problemów. 22-letnia krakowianka pojedynek z młodszą od siebie o dwa lata tenisistką z Bukaresztu rozpoczęła od przełamania, lecz już po chwili to rywalka wysunęła się na czoło. W siódmym gemie Polka nie wykorzystała kilku break pointów, a w kolejnym sama musiała ratować się przed stratą serwisu. Młodsza z sióstr Radwańskich w 11. gemie przełamała podanie Rumunki, by kilka minut później zwyciężyć w premierowej odsłonie 7:5.
Drugą partię lepiej rozpoczęła Dinu, dla której było to pierwsze w karierze singlowe spotkanie w ramach Pucharu Federacji (w 2011 roku, w swoim debiucie, przegrała wszystkie trzy pojedynki deblowe). Sklasyfikowana obecnie na 244. miejscu w rankingu WTA, grająca przede wszystkim w turniejach niskiej rangi organizowanych pod egidą ITF, Rumunka szybko odskoczyła na 2:0. Było to jednak wszystko, na co pozwoliła jej krakowianka. Sześć kolejnych gemów padło łupem Polki, która w całym meczu triumfowała ostatecznie 7:5, 6:2.
Dla Urszuli Radwańskiej było 10. w karierze zwycięstwo w ramach Pucharu Federacji, dziewiąte w grze pojedynczej. Młodsza z krakowianek wyprowadziła Polskę na 1-0 i teraz pozostaje jej trzymać kciuki za starszą siostrę Agnieszkę, która w przypadku wygranej nad Soraną Cirsteą, zapewni biało-czerwonym końcowy triumf nad Rumunkami.
Polska - Rumunia 1:0, Municipal Tennis Club, Ejlat (Izrael)
Puchar Federacji, Grupa I Strefy Euro-afrykańskiej, Grupa C, kort twardy
środa, 6 lutego
Gra 1.: Urszula Radwańska - Cristina Dinu 7:5, 6:2
Gra 2.: Agnieszka Radwańska - Sorana Cîrstea
Gra 3.: Paula Kania / Alicja Rosolska - Sorana Cîrstea / Raluca Olaru
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!