ATP Cincinnati: Amerykański weteran lepszy od Janowicza, bolesna porażka Polaka

Jerzy Janowicz już w I rundzie odpadł z turnieju ATP Masters 1000 w Cincinnati. Rozstawiony z numerem 16. Polak przegrał z doświadczonym Amerykaninem Jamesem Blakiem w dwóch setach.

W ubiegłym sezonie Jerzy Janowicz pojawił się w Cincinnati jako bliżej nieznany gracz z dolnych rejonów pierwszej "100" rankingu. Musiał przebijać się przez kwalifikacje, a drogę do turnieju głównego zatorował mu Marinko Matosević. W tym roku Janowicz znów zawitał do stanu Ohio. Już nie jako gracz anonimowy, ale jako tenisista o uznanej marce, będący w przedsionku czołowej "10" klasyfikacji ATP.

Jednak tak jak 12 miesięcy temu, Polak opuszcza Cincinnati z poczuciem niedosytu. W poniedziałkową noc Janowicz gładko przegrał w I rundzie Western & Southern Open z groźnym, ale mającym już najlepsze lata za sobą i będącym u schyłku kariery, Amerykaninem Jamesem Blakiem 1:6, 5:7 w godzinę i 22 minuty.

Gem otwarcia nie sugerował, że w początkowych 30 minutach meczu, na korcie rządzić będzie tylko i wyłącznie Blake. Janowicz uzyskał break pointa, jednak Amerykanin obronił się asem serwisowym. Pierwsze ostrzeżenie ze strony rywala najlepszy tenisista naszego kraju otrzymał już w drugim gemie. Blake wywalczył trzy break pointy, lecz Polak wybronił się w pięknym stylu.

Łodzianin sprawiał wrażenie osowiałego, grał niepewnie, popełniał błędy, rzadko trafiał pierwszym podaniem, a Blake wręcz przeciwnie, momentami przypominał siebie sprzed kilku lat, gdy atomowym forhendem i genialnym returnem siał postrach na kortach całego świata i wzbudzał szacunek najlepszych tenisistów globu.

Agresywnie i skutecznie grający reprezentant gospodarzy przełamał serwis Janowicza w czwartym gemie, a w szóstym dołożył kolejne przełamanie. W tym fragmencie meczu na placu gry rządził tylko James Blake. Wspaniała gra Amerykanina i słaba postawa Polaka, u którego coraz bardziej wzrastała frustracja, aż w końcu postanowił wyładować nerwy na bandzie reklamowej, złożyły się na wynik pierwszej odsłony, wygranej przez Blake'a 6:1 w zaledwie 27 minut.

W pierwszym secie Blake był zdecydowanie lepszy, ale Polak nie zamierzał się poddawać. Mimo że wyraźnie nie był to dzień Janowicza, postanowił on podjąć rękawice w drugim secie. Amerykanin był na fali, zachwycał forhendami, returnami, grą w defensywie, umiejętnością przechodzenia z obrony do ataku, ale Janowicz dzielnie walczył w drugim secie.

W długim, prawie dziesięciominutowym, piątym gemie, 33-letni nowojorczyk dwoił się i troił, aby uzyskać przełamanie. Zagrywał genialne returny, popisał się magicznym lobem, jednakże Polak mógł w końcu znaleźć oparcie w swoim podaniu, które zawodziło go od samego początku. Łodzianin walczył jak lew, obronił pięć break pointów, utrzymał serwis, a w po chwili sam stanął przed szansą na przełamanie, lecz Blake oddalił zagrożenie piorunującym winnerem z forhendu.

Janowicz stopniowo uzyskiwał przewagę. Ciągle był sfrustrowany, czego nie bał się okazywać, ale przestał już pełnić role statysty na korcie. Przetrzymał znakomity okres gry Blake'a, ograniczył liczbę błędów, częściej trafiał pierwszym serwisem i ruszył do ataku.

Dziesiąty gem, a co za tym idzie, cały drugi set, powinien paść łupem Polaka. Janowicz łatwo wywalczył dwa setbole, ale nie wykorzystał wielkiej okazji. Zawiódł także przy trzeciej piłce setowej, gdy w długiej wymianie popełnił niewymuszony błąd. Blake wyszedł z opresji, a następnie, w gemie numer jedenaście, zamienił na przełamanie ósmego w tej partii break pointa.

Blake objął prowadzenie 6:5 i serwował po zwycięstwo w całym meczu. Nie pozwolił sobie na chwile rozluźnienia, w mistrzowskim stylu wywalczył dwa meczbole, kończąc spotkanie już za pierwszą okazją, zagrywając przepiękny forhend po linii. Amerykanin nie wahał się okazywać radości z tego triumfu, a miał się z czego cieszyć. Odniósł pierwsze od listopada 2011 roku zwycięstwo nad zawodnikiem z czołowej "20" rankingu, pokonał wtedy Mardy'ego Fisha, wówczas dziewiątą rakietę, ale mecz trwał... jeden gem, bowiem Fish skreczował po kilku minutach gry.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Janowicz nie opuszcza jeszcze Cincinnati. Wspólnie z Łukaszem Kubotem wystąpi w turnieju gry podwójnej. W I rundzie polska para trafiła na duet niemiecko-serbski Philipp Kohlschreiber / Janko Tipsarević, a pojedynek ten zostanie rozegrany w środę.

Natomiast Blake w walce o III rundę zmierzy się z Rosjaninem Dmitrijem Tursunowem, który w trzech setach pokonał Martina Klizana ze Słowacji.

Western & Southern Open, Cincinnati (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,08 mln dolarów
poniedziałek, 12 sierpnia

I runda gry pojedynczej:

James Blake (USA, WC) - Jerzy Janowicz (Polska, 16) 6:1, 7:5

Program i wyniki turnieju

Komentarze (133)
Armandoł
14.08.2013
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz

Zastanawiałeś się, dlaczego JJ poza kortem pojawia się w okularach? Bo przystojniej wygląda ?
A dlaczego łatwiej grać w hali ? Moze NIE TYLKO dlatego, że nie ma wiatru ale także

Za granicą to jest doceniane. Mówi się, że to JJ to osobowość, że jest niepokorny i nieobliczalny . Nigdy nie wiadomo, na co się trafi ale często jego występ to prawdziwy, ekscytujący szoł.
A u nas, jak się wejdzie do netu to jak w gniazdo os.


za granicą to mają identyczny stosunek do JJ jak ja. a nawet gorszy. doceniają jego tenis, ale tak jak mnie, nie podoba im się jego zachowanie. nie raz się natknąłem na obraźliwe komentarze obcokrajowców pod jego adresem, przy których moja krytyka to nic.  Czytaj całość
avatar
qasta
14.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ma zamiaru cię blokować, salvo. Interesują mnie twoje opinie o damskim tenisie . Ale to nie powód, żeby nie reagować jak walniesz babola.
Zresztą nikogo nie blokuję i nie mam zamiaru. 
avatar
Salvo
14.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Qasto, zrób mi tą przyjemność i bloknij mnie :) 
avatar
qasta
14.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
5
Odpowiedz
Nie nadużywaj imienia Sybila. Sybil akurat bardzo często mnie wspierał. Czasami wydawało mi się, że poranną kawę zaczyna wraz z lajkowaniem moich wpisów. Co nie znaczyło, że czasem się nie zgad Czytaj całość
Armandoł
14.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
była. z Etienne dyskutowaliśmy o tenisie, o jego kibicach i ich hurraoptymizmie. Czytaj całość