Podczas dwudziestu poprzednich edycji szczecińskiego Challengera, nigdy tytułu nie wywalczył Hiszpan. Zawodnicy z tego kraju często gościli w imprezie, znani są zresztą z dobrych występów na nawierzchni ziemnej, więc organizatorzy nadali temu miano "klątwy". Przed rokiem bliski przerwania jej był Inigo Cervantes, a w 2008 roku Albert Montanes. Wcześniej w finałach grali także m.in. Alberto Martin (dwukrotnie, David Sanchez (dwukrotnie) czy Albert Portas. Pomimo wielu szans, kibice nigdy nie mieli okazji oklaskiwać zwycięstwa Hiszpana w Szczecinie.
Kolejnym zawodnikiem, który spróbuje powalczyć o pokonanie "klątwy" będzie Pere Riba, który po trzysetowej batalii pokonał Potito Starace. - Zagrałem naprawdę dobre spotkanie. Wiedziałem, że rywal postawi poprzeczkę wysoko, bo to świetny tenisista - chwalił przeciwnika po meczu zwycięzca. Hiszpan zapewnił także, że nie będzie oglądać drugiego półfinału, który miał wyłonić jego niedzielnego rywala. - Obaj mają inne atuty i niezależnie z kim zagram, na pewno czeka mnie wymagające zadanie. Z Argentyńczykiem nigdy nie grałem, a z Ukraińcem stoczyłem przed dwoma miesiącami bardzo wyrównany mecz, który ostatecznie wygrałem - wyjaśnił Riba.
Ponad trzy godziny trwało wyłonienie drugiego finalisty. Ostatecznie pogromca ostatniego Polaka w turnieju - Grzegorza Panfila, przegrał z Ołeksandrem Niedowiesowem. Diego Schwartzman wydawał się być zmęczony po ćwierćfinale i po wygranej w tie breaku pierwszej partii, w dwóch kolejnych wywalczył już tylko pięć gemów. - Przyznam, że nie spodziewałem się, że uda mi się dojść aż tak daleko w tej imprezie i dlatego jestem zachwycony, że zagram w finale - powiedział po meczu zadowolony Ukrainiec, który ma zamiar zrewanżować się Ribie za porażkę w Challengerze w Libercu.
W finale gry podwójnej spotkali się Brytyjczycy z Włochami. Ken i Neal Skupscy, w których żyłach płynie polska krew, po emocjonującym do ostatniej piłki meczu, wygrali z Andreą Arnaboldim i Alessandro Giannessim 6:4, 1:6, 10-7. Po dość pewnym zwycięstwie, choć tylko z przewagą jednego przełamania, w pierwszej partii, Brytyjczycy w drugiej odsłonie znacznie spuścili z tonu. Włosi kończyli wymiany praktycznie z każdej pozycji i korzystali z błędów rywali.
- Moja wina, bo grałem beznadziejnie, to najgorszy set, jaki zagrałem w tym roku, czułem się jak smerf - żartował po meczu Neal. Brytyjczycy przed super tie breakiem poprosili o przerwę toaletową. - Wszyscy widzieli, że grałem źle,zeszliśmy z kortu, a Ken uspokajał mnie po drodze, że nie takie rzeczy dzieją się w tenisie - dodał. Okazało się to pomocne, w decydującej partii bracia Skupscy byli skuteczniejsi i szybko wyszli na prowadzenie 9-4. Włochom udało się obronić trzy meczbole, ale przy czwartym byli bez szans po ostrym zagraniu Kena. - To jest najlepszy Challenger w cyklu - powiedzieli po podziękowaniach organizatorom, hostessom i publiczności Włosi.
- Dorastaliśmy razem, jak bracia Bryanowie. Nie zmieniamy partnerów, wiemy co na korcie zrobi drugi z nas. Dopracowaliśmy nasz styl i czynimy użytek z forhendu, uzupełniamy się, bo jeden jest praworęczny, a drugi leworęczny - wyjaśnili swoje dobre wyniki Skupscy. Brytyjczycy w tym sezonie wywalczyli już trzy tytuły w imprezach z cyklu Challenger: w Recanti, Segovii oraz Petange. - Dla mnie jest to największy sukces na mączce, a dla Neala najlepszy w karierze. Zamierzamy w przyszłym roku grać na poziomie ATP, dlatego każdy turniej traktujemy jako krok zbliżający nas do tego - zakończył Ken Skupski.
Pekao Szczecin Open, Szczecin (Polska)
ATP Challenger Tour, kort ziemny, pula nagród 106,5 tys. euro
sobota, 21 września
półfinał gry pojedynczej:
Oleksander Niedowiesow (Ukraina, 7) - Diego Schwartzman (Argentyna, 5) 6:7(2), 6:2, 6:3
Pere Riba (Hiszpania, 8) - Potito Starace (Włochy) 6:3, 6:7(2), 6:3
finał gry podwójnej:
Ken Skupski (Wielka Brytania, 3) / Neal Skupski (Wielka Brytania, 3) - Arnea Arnaboldi (Włochy) / Alessandro Giannessi (Włochy) 6:4, 1:6, 10-7
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!