Gdy na korcie toczy się walka o sławę i wielkie pieniądze, na bok idą wszystkie sentymenty. Agnieszka Radwańska i Andżelika Kerber prywatnie są przyjaciółkami, ale w walce o półfinał turnieju WTA w Tokio Niemka okazała się bezwzględna. Świetnie dysponowana Kerber wygrała 6:4, 6:4, przerywając, zapoczątkowaną w ubiegłym tygodniu w Seulu, serię zwycięstw naszej najlepszej tenisistki.
W przeszłości Kerber czterokrotnie ponosiła porażkę z rąk Radwańskiej. W czwartkowym meczu jednak od samego początku ruszyła do ataku, przejęła inicjatywę na placu gry i już w trzecim gemie uzyskał przełamanie. Pochodząca z Polski reprezentantka Niemiec zachwycała odważną i agresywną grą. Radwańska miała wyraźny problem z tak grającą rywalką, a potężne bomby Kerber zarówno z forhendu, jak i bekhendu, spychały ją do głębokiej obrony.
W ósmym gemie krakowianka wykorzystała słabszy moment swojej rywalki, zanotowała przełamanie powrotne, ale Kerber natychmiast odpowiedziała kolejnym breakiem. Niemka wyszła na prowadzenie 5:4, a po chwili zakończyła pierwszego seta.
Radwańska niemal całkowicie dała się zdominować przeciwniczce. W partii otwarcia Polka zagrała tylko dwa uderzenia wygrywające, Kerber natomiast popisała się aż 16 winnerami, co więcej, w drugim wcale nie zamierzała zwalniać tempa i tak jak w premierowej odsłonie, ostro ruszyła do ataku.
Najlepsza polska tenisistka doskonale wiedziała, że musi coś zmienić, bo nieuchronnie zbliża się do porażki. Radwańska próbowała wciągać Kerber w swoją grę, dużo zagrywała slajsem, często chodziła do siatki, stosowała drop szoty, ale nie przynosiła to do końca zamierzonego skutku, bowiem Niemka była znakomicie dysponowana i gdy tylko otrzymywała krótszą, bądź wyższą piłkę, natychmiast skutecznie przechodziła do ofensywy.
Kerber już w trzecim gemie mogło wywalczyć kolejnego breaka, lecz Polka w znakomitym stylu wybroniła się ze stanu 0-40. W gemie piątym ta sztuka już jej się nie powiodła. Niemka przy piłce na przełamanie wykorzystała bardzo słaby atak do siatki Radwańskiej, zagrała świetne minięcie i objęła prowadzenie 3:2, a następnie podwyższyła na 4:2.
Rozstawiona w Toray Pan Pacific Open z numerem drugim Radwańska nie mogła nawiązać walki przy serwisie rywalki, a sama w gemie dziewiątym stanęła pod ścianą. Kerber wywalczyła piłkę meczową, przy której posłała jednak forhend w aut. Niemka nie wykorzystała szansy na zakończenie meczu przy podaniu Radwańskiej, ale uczyniła to przy własnym podaniu. Kerber ręka nie zadrżała, kolejno wygrywała kolejne punkty, a przy meczbolu popisała się cudownym minięciem, kończąc mecz po 73 minutach od jego rozpoczęcia.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
W całym spotkaniu obie tenisistki nie zanotowały ani jednego asa serwisowego. W bilansie piłek wygrywających do niewymuszonych błędów na dużym plusie jest Kerber - 29 winnerów i 18 pomyłek własnych (Radwańska 12-18), Niemka tylko jeden raz została przełamana, sama trzykrotnie wywalczyła breaka i łącznie zdobyła 19 punktów więcej.
W półfinale, swoim pierwszym od kwietniowego turnieju w Stuttgarcie, 25-latka z Puszczykowa zagra z oznaczoną numerem siódmym Czeszką Petrą Kvitovą.
Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dolarów
czwartek, 26 września
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Andżelika Kerber (Niemcy, 5) - Agnieszka Radwańska (Polska, 2) 6:4, 6:4
Ale Venus is back to nas cieszy
Na tytuł jeszcze poczeka, może już w Pekinie, w deblu z siostrą?
Brawa, za piękny występ w Tokio!