W swoim 13. w karierze występie w turnieju ATP rozgrywanym w rodzinnej Bazylei, Roger Federer po raz dziesiąty dotarł do finału. Aby wywalczyć szósty tytuł, Szwajcar musiał przegnać demony sprzed roku, gdy w meczu o tytuł pokonał go Juan Martín del Potro. W tym sezonie Argentyńczyk znów stanął na drodze Maestro w decydującym pojedynku w Swiss Indoors Basel i znów okazał się lepszy po trzysetowej walce.
W niedzielne popołudnie trybuny bazylejskiej Sankt Jakobshalle szczelnie się wypełniły. Szwajcarska publiczność z całych sił dopingowała swojego idola, każdy jego wygrany punkt nagradzając taką owację, jakby właśnie wygrał cały mecz. Del Potro podkreślał, iż wie, że będzie to na dla niego bardzo trudny pojedynek, bo gra na terenie swojego rywala, ale na korcie ani na moment nie sprawiał wrażenia zdeprymowanego.
W początkowej fazie meczu obaj tenisiści pewnie wygrywali własne podania. Przełamanie przyszło jednak w najmniej spodziewanym momencie. W siódmym gemie, gdy Federer serwował nowymi piłkami, które właśnie weszły do gry, oddał podanie, przy break poincie posyłając forhend w aut. Del Potro wyszedł na prowadzenie 5:3 i gdy serwował po zwycięstwo w secie, został przełamany "na sucho".
To jednak nie był koniec problemów Maestro w tym okresie spotkania. W dziesiątym gemie Argentyńczyk wypracował dwie piłki setowe, lecz Szwajcar wybronił się w znakomitym stylu i wyrównał na 5:5. O losach partii otwarcia decydować musiał tie breaka. Decydującą rozgrywkę znakomicie rozpoczął Del Potro, od prowadzenia 3-0 z dwoma mini przełamaniami. Obrońca tytułu wypracowanej przewagi już nie oddał, kończąc seta efektownym returnem pod nogi Federera.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
W drugim secie role na placu gry całkowicie się odwróciły. Szwajcar grał bardziej agresywnie i skutecznie, popełniał mniej błędów oraz doskonale serwował. Bazylejczyk szybko objął prowadzenie 3:0, a w szóstym gemie znów był blisko przełamania, lecz Del Potro w mistrzowskim stylu wyszedł ze stanu 0-30. W ósmym gemie jednak Argentyńczykowi ta sztuka już się nie powiodła, Federer wywalczył kolejnego breaka i zamknął drugą odsłonę.
Reprezentant gospodarzy nie poszedł za ciosem po wygranej drugiej partii. Co więcej, w gemie otwarcia trzeciej oddał serwis. Pierwszego break pointa Federer obronił fenomenalnym bekhendowym smeczem, ale przy drugim posłał forhend w aut. Szwajcar znalazł się w bardzo trudnym położeniu, a Del Potro, pokrzepiony błyskawicznym przełamaniem, grał swobodnie, nie pozwolił rywalowi na szybkie obrobienie strat, w gemie drugim oddalając dwa break pointy.
Federer nie tylko nie był w stanie odrobić strat, ale sam musiał bronić się przed kolejnym przełamaniem w siódmym gemie. Del Potro konsekwentnie utrzymywał własne podanie, a w dziesiątym gemie, serwując po końcowy triumf, nie dał się ponieść emocjom, kończąc mecz za drugim meczbolem, w swoim stylu - miażdżącym forhendem.
Del Potro został pierwszym tenisistą w historii, który w jednym sezonie wygrał cztery turnieje rangi ATP World Tour 500 (wcześniej triumfował w Rotterdamie, Waszyngtonie i Tokio). Dla Argentyńczyka to także drugi w triumf w Bazylei oraz 17. w karierze mistrzostwo w głównym cyklu.
Natomiast Federer nie wykorzystał szansy nie tylko na 78. w karierze wygrany turniej, szósty w Bazylei oraz drugi w tym sezonie, ale także na wywalczenie przepustki do kończących sezon Finałów ATP World Tour. Szwajcar przegrał i o bilet do Londynu będzie musiał walczyć w przyszłotygodniowym turnieju w paryskiej hali Bercy.
Swiss Indoors Basel, Bazylea (Szwajcaria)
ATP World Tour 500, kort twardy w hali, pula nagród 1,445 mln euro
niedziela, 27 października
finał gry pojedynczej:
Juan Martín del Potro (Argentyna, 1) - Roger Federer (Szwajcaria, 3) 7:6(3), 2:6, 6:4
Z taką formą będzie groźny w Masters.