Tanecznym krokiem Roger Federer zameldował się w półfinale turnieju Brisbane International. Szwajcar, dla którego to debiutancki występ w stolicy stanu Queensland, zdemolował reprezentanta gospodarzy Marinko Matosevicia. Australijczyka, mimo że był gorąco dopingowany przez słynną grupę fanów "Aussie Fanatics", którzy gościli także w Warszawie na konfrontacji Polski z Australią w Pucharze Davisa, stać było jedynie na zdobycie dwóch gemów.
Oprócz gema otwarcia, w którym musiał bronić trzech break pointów, Federer dzielił i rządził na korcie. Szwajcar doskonale poruszał się po placu gry, często i skutecznie atakował przy siatce, zachwycał precyzją zagrania forhendowego, a i bekhend, z którym miał wielkie problemy w ubiegłym sezonie, funkcjonował bardzo dobrze.
W trwającym niespełna godzinę pojedynku 32-letni bazylejczyk ani razu nie został przełamany, sam zanotował pięć breaków, posłał dziewięć asów, po trafionym pierwszym serwisie wygrał 21 z 25 piłek i łącznie zdobył o 27 punktów więcej od rywala. - Ci fani są niesamowici, ale już ich dobrze znam, bo nie pierwszy gram w Australii - powiedział o kibicach Matoševicia Federer.
Szwajcarski Maestro, który w Brisbane zmierza po dublet, bowiem jest także w półfinale gry podwójnej, w boju o finał w singlu stanie naprzeciw Jeremy'ego Chardy'ego. Rozstawiony z numerem ósmym Francuz pokonał potężnie serwującego posiadacza dzikiej karty z Australii, Samuela Grotha, 7:5, 6:4. Groth awans do ćwierćfinału wywalczył wygrywając wszystkie poprzednie sety w tie breakach, ale tym razem nie był w stanie doprowadzić do dodatkowej rozgrywki, ponieważ jego podanie nie działało aż tak znakomicie, jak w dwóch poprzednich rundach.
Jedynym reprezentantem gospodarzy w najlepszej czwórce imprezy będzie Lleyton Hewitt. Weteran z Adelajdy poradził sobie z pogromcą turniejowej "trójki", Gillesa Simona, kwalifikantem z Rumunii, Mariusem Copilem, zwyciężając 6:4, 6:2 w 72 minuty. Hewitt, były lider światowego rankingu, przegrał ledwie cztery piłki po trafionym pierwszym podaniu, jeden raz dał się przełamać, a sam wywalczył aż cztery breaki.
- W końcówce świetnie uderzałem piłkę. Czułem się bardzo komfortowo na korcie. Od połowy pierwszego seta czułem, że kontroluje wydarzenia - analizował dwukrotny mistrz wielkoszlemowy. - Już od pierwszego gema czułem, że mój return jest dość ostry. Wiedziałem, że tym wywieram presję na każdym jego serwisie. Takie rzeczy są istotne, szczególnie przy ważnych punktach - dodał.
W półfinale Hewitt zagra z oznaczonym numerem drugim Keiem Nishikorim. - Każdy mecz jest coraz trudniejszy. Teraz zagram z Nishikorim, który jest tenisistą prezentującym dużą klasę. On bardzo dobrze i czysto uderza piłkę - ocenił swojego kolejnego przeciwnika Australijczyk.
Nishikori po ponad dwuipółgodzinnej bitwie okazał się lepszy od Marina Cilicia, któremu w odniesieniu zwycięstwo nie pomogło nawet 14 asów serwisowych. Japończyk zwyciężył, ponieważ był skuteczniejszy w egzekwowaniu szans break pointowych. Obaj tenisiści uzyskali po 15 piłek na przełamanie, ale Chorwat wykorzystał ledwie jedną, zaś reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni trzy i właśnie to dało mu awans do 1/2 finału.
- Było gorąco, to były trudne warunki. Zwłaszcza, gdy grasz każdego seta prawie godzinę, a cały mecz trwa dwie godziny i 40 minut. Nie było łatwo, ale jestem szczęśliwy, że dobrze zakończyłem trzeciego seta. Jestem w półfinale i jest to dla mnie wielkie wyzwanie. Gram dobrze i miałem udane przygotowania do sezonu- komentował 24-latek z Shimane.
Brisbane International, Brisbane (Australia)
ATP World Tour 250, kort twardy, pula nagród 452,6 tys. dolarów
piątek, 3 stycznia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Marinko Matoševic (Australia) 6:1, 6:1
Kei Nishikori (Japonia, 2) - Marin Čilić (Chorwacja) 6:4, 5:7, 6:2
Jérémy Chardy (Francja, 8) - Samuel Groth (Australia, WC) 7:5, 6:4
Lleyton Hewitt (Australia) - Marius Copil (Rumunia, Q) 6:4, 6:2
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! [url=https://twitter.com/TenisSF]Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/url][/b]