Rok temu Serena Williams w meczu o tytuł pokonała Anastazję Pawluczenkową. Tym razem zmierzy się z Wiktorią Azarenką w finale marzeń. Amerykanka w półfinale po raz 14. z rzędu, a w sumie po raz 15. wygrała z Marią Szarapową (WTA 4). Rosjanka jedyne dwa zwycięstwa nad młodszą z sióstr Williams odniosła w 2004 roku w Wimbledonie i Mistrzostwach WTA, za każdym razem w finale. W Brisbane doszło dopiero do piątej ich trzysetowej konfrontacji i po raz drugi o wyniku jednego z setów zadecydował tie break (I partia w IV rundzie Wimbledonu 2010).
Rzadko się zdarza, by Serena Williams tak wiele razy oddała swoje podanie. Amerykanka cztery razy dała się przełamać, ale sama była górą w sześciu gemach serwisowych Rosjanki. W I secie Serena wyszła na 3:1, ale w piątym gemie nastąpiła jej pierwsza serwisowa zapaść (błąd bekhendowy). Po chwili krosem forhendowym przełamała rywalkę na 4:2, a seta zakończyła w ósmym gemie. Przy piłce setowej Szarapowa popełniła podwójny błąd.
W II partii były po trzy przełamania z obu stron. Szarapowa wyszła na 3:1, ale dwa kolejne gemy padły łupem Williams. Rosjanka forhendem po linii zdobyła przełamanie na 4:3, ale Serena wyrównała na 4:4 i to w imponującym stylu. Trzy pociski z forhendu, z czego jeden bezpośrednio z returnu, dały jej odrobienie straty na sucho. W tie breaku Szarapowa z 2-4 wyszła na 5-4, za sprawą zadziwiających dwóch podwójnych błędów z rzędu Amerykanki, po czym sama popełniła identyczną pomyłkę. Krosem forhendowym Williams stworzyła sobie piłkę meczową, ale zmarnowała ją błędem z bekhendu. Po chwili roztrwoniła jeszcze jednego meczbola, by w końcu przy stanie 8-7 asem przypieczętować awans do finału. Mecz trwał jedną godzinę i 43 minuty, z czego 68 minut II set.
- Jakość meczu była bardzo wysoka, szczególnie Marii w końcówce, więc dobrze, że coś wymyśliłam, aby wygrać ten mecz - powiedziała Serena. - Obie mamy bardzo silne returny, a ja osobiście nie mogłam dzisiaj odnaleźć pierwszego serwisu. Procent mojego pierwszego podania był naprawdę niski [41 proc. - przyp. red.]. Nie serwowałam tak dobrze jak w dwóch pierwszych meczach. Więc oczywiście w dzisiejszym meczu odegrał rolę trochę inny czynnik. Ale była zabawa. Niektóre z tych punktów były naprawdę długie, a ich intensywność była bardzo wysoka. Maria uderzała bardzo mocno i bardzo dużo odzyskiwała, tak wiele piłek wracało z powrotem.
- Miałam kilka zmarnowanych szans - stwierdziła Szarapowa. - Ciężko było, gdy miało się przewagę mini przełamania w tie breaku i tak niewiele zepsuło się forhend. Jednak generalnie jestem zadowolona, że mogłam rywalizować na takim poziomie w moim trzecim meczu po powrocie. Naprawdę mogę wyciągnąć z tego pozytywy, po tym z czym się zmagałam przez kilka miesięcy. To dla mnie dobry znak. To był zdecydowanie dobry tydzień i dobry sprawdzian dla mnie. Dla Rosjanki był to pierwszy występ od sierpnia - po turnieju w Cincinnati pauzowała do końca roku z powodu kontuzji barku.
W starciu byłych liderek rankingu (WTA 2) pokonała Jelenę Janković (WTA 8) 1:6, 6:3, 6:4 po dwóch godzinach i pięciu minutach walki. Białorusinka podwyższyła na 6-4 bilans konfrontacji z Serbką. Był to dopiero trzeci ich trzysetowy mecz - w 2007 roku w Los Angeles lepsza była Janković, a w ubiegłym sezonie w Cincinnati zwyciężyła Azarenka. Dla Serbki był to pierwszy półfinał w styczniu od czasu Australian Open 2008.
W drugim gemie I seta Azarenka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe oraz wyrzuciła bekhend i utraciła serwis. Po chwili Janković oddała przewagę przełamania, również robiąc dwa niewymuszone błędy (podwójny i bekhendowy). Kapitalnym bekhendem po linii Serbka wykorzystała break pointa na 3:1 (odebrała rywalce serwis na sucho). W szóstym gemie Janković miała kolejne trzy szanse na przełamanie, ale pierwszą zmarnowała prostym błędem, a przy dwóch kolejnych klasę pokazała Azarenka (wolej, as). Serbka jednak i tak dopięła swego, pięknym bekhendem podwyższyła na 5:1. W siódmym gemie urodzona w Belgradzie 28-latka przy pierwszej piłce setowej popełniła podwójny błąd, ale przy drugiej return Białorusinki wylądował w siatce.
W gemie otwarcia II seta Azarenka wróciła z 0-40 (w sumie odparła cztery break pointy, z czego dwa efektownymi bekhendami), a po chwili zaliczyła przełamanie. Wspaniałym lobem Janković stworzyła sobie szansę na odrobienie straty w trzecim gemie i wykorzystała ją ostrym bekhendem wymuszającym błąd. Białorusinka natychmiast powróciła do przewagi przełamania, korzystając z podwójnego błędu i wpakowanego w siatkę bekhendu przez rywalkę. W szóstym gemie dla odmiany to Serbka wróciła z 0-40, popisując się po drodze dwoma wspaniałymi forhendami. Janković poderwała się do walki i w siódmym gemie zdobyła break pointa wspaniałym bekhendem po linii. Przełamanie stało się faktem, gdy forhend Azarenki wylądował w siatce. Kolejne dwa gemy padły jednak łupem Białorusinki, która podając przy 5:3 odpadła break pointa i wykorzystała drugiego setbola asem.
W trzecim gemie III seta Azarenka zaliczyła przełamanie, a w czwartym odparła break pointa i krosem forhendowym podwyższyła prowadzenie na 3:1. Po chwili było ono jeszcze wyższe, bo Białorusinka poszła za ciosem i forhendem po linii po raz kolejny odebrała Serbce podanie. Urodzona w Belgradzie 28-latka walczyła do końca i w ósmym gemie z wydatną pomocą rywalki odrobiła jedno przełamanie. Serbka popisała się efektownym bekhendem po linii, a Azarenka popełniła dwa podwójne błędy. W dziewiątym gemie pokusiła się o kolejne dwa kończące bekhendy i z 1:5 zbliżyła się na 4:5. W 10. gemie Janković obroniła meczbola odważnym forhendem po linii, ale Białorusinka krosem bekhendowym uzyskała drugiego. Spotkanie dobiegło końca, gdy forhend Serbki wylądował w siatce.
W trwającym dwie godziny i pięć minut spotkaniu obie tenisistki miały po 27 kończących uderzeń. Janković naliczono 40 niewymuszonych błędów, a Azarence 37. Serbka i Białorusinka zaliczyły po sześć przełamań i popełniły w sumie 15 niewymuszonych błędów (o jeden więcej Azarenka).
W finale dojdzie do 17. w historii konfrontacji dwóch aktualnie najlepszych tenisistek świata. Bilans to 13-3 dla Williams. W całym ubiegłym sezonie Amerykanka poniosła tylko cztery porażki, z czego dwie właśnie z Białorusinką, w meczach o tytuł w Ad-Dausze i Cincinnati. Williams za to przed rokiem pokonała Azarenkę w Rzymie i US Open, oczywiście w obu przypadkach w finale. Serena w sobotę (początek o godz. 10:00 czasu polskiego) zagra o swój 58. tytuł i siódmy w Australii. Wiktoria za to powalczy o 18. trofeum w karierze i piąte podczas styczniowej inauguracji (drugie w Brisbane, wcześniej w 2009 roku).
Brisbane International, Brisbane (Australia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 1 mln dolarów
piątek, 3 stycznia
półfinał gry pojedynczej:
Serena Williams (USA, 1) - Maria Szarapowa (Rosja, 3) 6:2, 7:6(7)
Wiktoria Azarenka (Białoruś, 2) - Jelena Janković (Serbia, 4) 1:6, 6:3, 6:4
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]